za

Jaką lekcję wyciągnie rynek kryptowalut z kryzysu bankowego?

European Halving Party 2024

Kryzys bankowy, w wyniku którego doszło do upadku takich podmiotów jak Silvergate Capital, Silicon Valley Bank (SVB) oraz Signature Bank, pogłębił tylko deficyt zaufania do klasycznych instytucji finansowych. Wyżej wspomniane banki były również kluczowe dla firm i giełd z sektora kryptowalut. Ich upadek doprowadził do tego, że rozpoczęto poszukiwania nowych partnerów bankowych, co może wpłynąć na spowolnienie rozwoju branży. Jednak często jest tak, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Skutki pozornie negatywnej sytuacji też nie zawsze muszą być wyłącznie pejoratywne. Czy rynek bitcoina może zatem zyskać na trwającym kryzysie?

Bezpiecznie jak w banku? Nie do końca

W ostatnim czasie wielokrotnie wspominaliśmy o tym, że powiedzenie ”bezpiecznie jak w banku” straciło w praktyce na znaczeniu. Tradycyjne instytucje finansowe sukcesywnie tracą bowiem zaufanie społeczeństwa w kwestii sprawowania pieczy nad jego finansami. Przechowywanie naszych funduszy w depozytach banków wiąże się z tym, że jesteśmy zmuszeni zaufać bankowi. Zawierzyć, że niezależnie od wszystkiego będziemy w stanie wyjąć pieniądze w dogodnym dla nas momencie.

A co jeśli nagle pojawią się problemy z płynnością danego podmiotu i dowiemy się, że nasz bank zawiesza wypłaty środków? Wtedy okaże się, że jesteśmy w bardzo niekorzystnej sytuacji. Nasze pieniądze zostały bowiem zamrożone, a my totalnie straciliśmy kontrolę nad swoimi finansami. Nikogo nie musi zbytnio obchodzić to, że mamy zobowiązania wobec innych, że trzeba zapłacić ratę kredytu, rachunki za mieszkanie czy podatek od prowadzonej działalności. Zostaniemy zupełnie sami z problemem braku dostępu do środków, które legalnie zarobiliśmy i nie możemy ich wydać na zaspokojenie kluczowych potrzeb.

Inną kwestią jest to, że nawet jeśli uda nam się w porę wypłacić nasze aktywa z banku, który był nam przychylny, to pojawia się pytanie, gdzie teraz możemy się udać w sprawie ich bezpiecznego ulokowania. Z tym problemem głównie mierzą się teraz większe firmy z sektora kryptowalut, takie jak giełdy czy fundusze hedgingowe. Zwróćmy uwagę na to, że wiele instytucji nie darzy zaufaniem naszej branży. Sporo banków jest uprzedzona i z zasady postrzega pieniądze pochodzące z tego biznesu jako coś, czego legalne pochodzenie można podważyć. Przyczynia się do tego między innymi negatywna narracja rządów, które cały czas mają w zwyczaju sianie FUDu wokół kryptowalut. Niedawno swoje 3 grosze do wzbudzenia niechęci wobec rynku kryptowalut dorzucił Biały Dom w swoim corocznym raporcie ekonomicznym.

Upadłe na początku marca banki – Silvergate Capital, Silicon Valley Bank (SVB) oraz Signature Bank – były przychylne kryptowalutom. Charakteryzowały się bowiem tym, że bez większych problemów oferowały swoje usługi giełdom kryptowalut, kryptowalutowym pożyczkodawcom, emitentom stablecoinów czy funduszom hedgingowym. Po ich zamknięciu trzeba było szukać nowego ”schronienia” dla milionowych kwot, które należały do takich firm, jak Circle, Coinbase czy Ceslius.

Kryzys a nowe regulacje

Zamknięcie przyjaznych kryptowalutom banków może mieć szeroko zakrojone konsekwencje. Może również skutkować tym, że organy regulacyjne wdrożą nowe przepisy, które będą miały na celu zwiększenie kontroli nad tym sektorem. Same w sobie regulacje nie są niczym złym, aczkolwiek nie bez znaczenia jest to, kto ustala nowe przepisy. Jeśli jest to regulator, który zna dobrze naturę cyfrowych aktywów, wie jakie są ich zalety oraz czemu mogą się przysłużyć, a wprowadzone przepisy mają stanowić parasol ochronny dla uczestników rynku – to w porządku. Sprawa wygląda nieco inaczej, jeśli za regulacje biorą się takie podmioty, jak amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Jeśli powiązane z nią osoby, takie jak Gary Gensler, który widzi papier wartościowy we wszystkim, co nie jest bitcoinem, wprowadzają agresywną politykę egzekwowania przepisów na bardzo niejasnych zasadach – to jest czym się martwić.

Przypomnę, że w społeczności kryptowalut krąży teoria, że zamknięcie Singature Bank było podyktowane bardziej presją regulacyjną, niż troską o bezpieczeństwo depozytów klientów. Nie wiemy, jak jest naprawdę, aczkolwiek wiele czynników wskazywało na to, że faktycznie coś może być na rzeczy. Jeśli taki motyw okazałby się prawdziwy, to konsekwencje byłyby znaczące. Oznaczałoby to, że organy nadzorcze na wszelką cenę chcą rozprawić się z sektorem kryptowalut. To natomiast może bardzo źle odbić się na tym rynku i jego rozwoju.

Błogosławieństwo w czasie katastrofy 

W całym kryzysie bankowym można jednak znaleźć pewne zalety, z których czerpie sam rynek najstarszej kryptowaluty. Coindesk niedawno opublikował artykuł o tym, dlaczego ”upadek Silicon Valley Bank (SVB) jest błogosławieństwem dla bitcoinów (BTC)”. Wskazuje on na pewną analogię do sytuacji z 2013 roku. Wtedy bowiem trwający kryzys finansowy na Cyprze mocno nakreślił obraz psującego się od środka systemu rezerwy cząstkowej. Co za tym idzie, wiele osób skręciło wtedy w stronę rynku bitcoina, co napędziło jego hossę.

Ówczesny jak i obecny kryzys utwierdza tylko maksymalistów bitcoina w przekonaniu, że jego zdecentralizowany charakter sieci peer-to-peer stanowi o jego przewadze nad tradycyjnymi finansami. Do tego trzeba dorzucić oczywiście fakt, że BTC jest odporne na konfiskatę ze strony władz. Nie dojdzie nigdy do takiej sytuacji, jaka na przykład miała miejsce rok temu w Kanadzie. Protestującym wówczas kierowcom po prostu odcięto dostęp do ich kont bankowych, by ich zastraszyć.

To teraz spójrzmy na to, jak obecnie wygląda sytuacja kursu bitcoina. W momencie pisania tego artykułu BTC handluje po cenie 26 980 dolarów, co oznacza skok o 13% w skali miesiąca. Ponad tydzień temu pierwszej kryptowalucie udało się odzyskać nawet poziom w okolicach 28 tys. dolarów. Upadki banków tylko popychają inwestorów w stronę bitcoina. Gdy nagle padł SVB, a dwa dni później Signature Bank, to kurs zaczął wybijać. W dobę skoczył nawet o 20%.

Adopcja bitcoina a chaos bankowy

Branża bitcoina cały czas ma przed sobą wiele poważnych wyzwań. Do pełnej adopcji tego aktywa zostało jeszcze wiele czasu, a pierwsza kryptowaluta jest tak naprawdę dopiero na początku swojej drogi. Wiele zależy od tego, jak instytucje będą postrzegać tę klasę aktywów. Ważne jest także to, ile kapitału napłynie do tego sektora od inwestorów instytucjonalnych oraz (przede wszystkim) co zrobią regulatorzy.

Zrozumiałe jest to, że wiele osób i firm wciąż posiada jakieś obawy związane z wejściem na ten rynek. Dużo wątpliwości pozostawia dynamicznie zmieniający się kurs kryptowalut, przez co są one wciąż postrzegane jako ryzykowne aktywa.

Jednak jedno trzeba powiedzieć sobie jasno. Bitcoin wciąż ewoluuje (i robi to w coraz to szybszym tempie). Jego decentralizacja oraz otwarty i przejrzysty system pozostają jednak niezmienne. Pozwala nam to na zachowanie pełnej kontroli nad tym, co się dzieje z naszymi funduszami. Kolejną ważną cechą tej cyfrowej waluty jej dostępność dla każdego, kto posiada dostęp do Internetu. Niezależnie od naszej zamożności, pochodzenia i tego, czym się zajmujemy na co dzień, bitcoin nikogo nie wyklucza i pozostaje inkluzywny.

Bitcoin jest przede wszystkim solidną alternatywą do przechowywania naszych funduszy i gwarantem, że jeśli będziemy odpowiednio dbać o zarządzanie nim i jego bezpieczeństwo, to nasze aktywa będą o wiele lepiej zabezpieczone niż w tradycyjnej bankowości.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Jestem redaktorem i dziennikarzem skupionym na sektorach kryptowalut, blockchain oraz web3. Dla Bitcoin.pl piszę od 2021 roku. Prowadzę program ''Web'3'n'more'' - cykl wywiadów poświęconych polskim projektom z tej branży. W wolnym czasie zajmuję się muzyką, jestem wokalistą zespołów Lords of the Deep Forest oraz Brütal Melon.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności