Przyszłość stablecoinów – czy SEC zniszczy “stabilne kryptowaluty”?

Niedawne zawirowania wokół BUSD i Paxos sprawiły, że wiele osób zaczęło zastanawiać się, jak kształtuje się przyszłość stablecoinów jako takich. Na rynku mamy w końcu wiele “stabilnych kryptowalut”, które mogą być teraz zagrożone działaniami urzędników. Czy jednak na pewno tak jest? Jaki los czeka rynek stablecoinów?

Stablecoiny, czyli właściwie co?

Kryptowaluty kojarzą się przeciętnej osobie z cyfrowymi walutami, które cechują się bardzo zmiennym kursem. Faktycznie, cena bitcoina czy etheru potrafi zmieniać się w krótkim czasie nawet o kilka lub kilkanaście procent.

Powyższe nie jest jednak całą prawdą o kryptowalutach. Na rynku działają bowiem też – i to od wielu lat – stablecoiny. W praktyce są to cyfrowe waluty o stabilnym kursie, których wartość jest zabezpieczona innymi aktywami, np. złotem, dolarem amerykańskim lub innymi tradycyjnymi walutami.

Idea powstania stablecoinów nie bazowała jednak wyłącznie na udowodnieniu, że kryptowaluty mogą być stabilne kursowo. Chodziło bardziej o stworzenie wygodnego i bezpiecznego mechanizmu przenoszenia wartości i stworzenie swoistego “safe haven” na czas bessy na rynku bitcoina.

Do dziś najsłynniejszym stablecoinem jest tether (USDT), który pojawił się na rynku 6 października 2014 roku jako realcoin. Niektórzy mylnie uważają go za pierwszy taki projekt. Nie jest to jednak prawdą, bowiem wcześniej światło dzienne ujrzał BitUSD – stablecoin wyemitowany na blockchainie BitShares. Był dziełem Charlesa Hoskinsona i Dana Larimera. Jego zabezpieczeniem był token BitShares i szereg innych kryptowalut. Projekt ten był stworzony w oparciu o smart kontrakty.

Tak jak wspomnieliśmy, najważniejszym projektem na rynku stablecoinów jest jednak tether, powiązany z kursem USD. Każdy token USDT można wymienić na jednego dolara amerykańskiego zablokowanego w rezerwie. USDT zyskał na popularności w czasie hossy na rynku bitcoina w 2017 roku.

Dziś na rynku funkcjonuje również wiele innych stablecoinów, m.in. BUSD czy USDC. Teraz jednak na drodze ich rozwoju stanęła amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC).

Problemy BUSD

Najpierw przypomnijmy parę faktów. W połowie lutego dowiedzieliśmy się, że Departament Usług Finansowych Nowego Jorku (NYDFS) nakazał firmie Paxos Trust Co., która stoi za Binance USD (BUSD), aby zaprzestała emisji tego stablecoina. Z kolei SEC ogłosiło, że planuje pozwać firmę. Powód? W “Wells Notice” (pismo, które de facto wszczyna postępowanie egzekucyjne Komisji) podano, że BUSD jest niezarejestrowanym papierem wartościowym.

Skąd powyższy wniosek? Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak działa BUSD.

To stablecoin, który jest powiązany z dolarem amerykańskim. Został wyemitowany przez Paxos i zatwierdzony przez wspomniany Departament Usług Finansowych Nowego Jorku. Kurs BUSD jest stały: za 1 BUSD zawsze zapłacimy 1 USD. Paxos zarządza emisją BUSD na podstawie umowy z Binance z 2019 roku.

Jak dodaje Binance, “BUSD znajduje się na zielonej liście NYDFS, dzięki czemu jest wstępnie zatwierdzony do przechowywania i obrotu przez dowolnego licencjobiorcę wirtualnej waluty NYDFS”.

Jakie jest zaś jego zabezpieczenie? To papiery wartościowe. Model ekonomiczny jest zaprojektowany tak, by BUSD zawsze utrzymywał stały kurs do dolara amerykańskiego. Na każdą jednostkę BUSD przypada jeden USD w rezerwie Paxos.

W odpowiedzi na ostatnie kontrowersje rzecznik Paxos powiedział w rozmowie z portalem Blockworks, że firma „kategorycznie nie zgadza się” z SEC, dodając, że BUSD nie jest papierem wartościowym zgodnie z federalnymi przepisami dotyczącymi papierów wartościowych.

Test Howey’a

Dochodzimy do kolejnego elementu. Czym jest papier wartościowy? Nie chodzi nam jednak o definicje słownikową, ale prawną.

By odpowiedzieć na to pytanie, musimy zapoznać się z testem Howey’a. Nazwa pochodzi od nazwiska amerykańskiego inwestora, którego sporna sprawa z SEC dała fundamenty prawodawstwa dot. papierów wartościowych. Chodzi o test, który pomaga odpowiedzieć na pytanie, czy dany instrument kwalifikuje się jako umowa inwestycyjna w rozumieniu ustawy o papierach wartościowych. Składa się z 4 pytań:

• Czy nabywca przewiduje zysk?
• Czy transakcja stanowi formę inwestowania kapitału lub innych aktywów?
• Czy inwestowane środki stają się przedmiotem przedsięwzięcia o charakterze wspólnym?
• Czy wspomniane zyski są w znacznym stopniu bądź nawet w całości niezależne od działań inwestora, a także czy powstają one w efekcie starań sprzedającego lub osoby trzeciej?

Patrząc na powyższe, trudno uznać BUSD za papier wartościowy. SEC chyba jednak to nie przeszkadza.

SEC szuka dziury w całym?

Skłania to do kolejnego pytania: czy pracownicy SEC nie stali się w ostatnich tygodniach w kwestii kryptowalut nadgorliwi?

Stanislav Havryliuk, COO Zondy, zwraca uwagę na to, że amerykańscy urzędnicy zaczęli mocniej interesować się rynkiem po upadku FTX.

Biorąc pod uwagę ostatnie zawirowania związane m.in. z FTX, naturalną konsekwencją jest to, że SEC wywiera większą presję regulacyjną na rynek kryptowalut

– powiedział w rozmowie z nami.

Jak dodał, “obejmuje to m.in. sprawdzenie, czy stablecoiny są odpowiednio bezpieczne”.

Ostatnio SEC zainteresowało się też działalnością Krakena, która to giełda musiała zapłacić grzywnę w wysokości 30 mln USD i przestać oferować usługę stakingu klientom z USA. Zapewne nie jest to jeszcze koniec. Niezbędny jest bowiem rozsądny dialog rynku z władzami, a nie zadawanie kolejnych ciosów przez urzędników.

Przyszłość stablecoinów

Jeżeli SEC nie poprzestanie na BUSD, czy czekają nas ataki na inne stablecoiny?

Stanislav Havryliuk z Zondy jest optymistą i twierdzi, że “chociaż osiągnięcie porozumienia między amerykańskimi regulatorami, a branżą kryptowalutową może zająć dłuższą chwilę, (…) jego efekt będzie korzystny dla wszystkich zaangażowanych stron, ponieważ wszystkie działania tego rodzaju są podejmowane z myślą o bezpieczeństwie rozwiązań opartych na kryptowalutach i uczestników rynku”. Jak dodał, “pierwsze reakcje rynku sugerują, że dążenie do takiego celu jest jak najbardziej możliwe”.

Czy jednak kolejną ofiarą SEC będzie np. USDC, kolejny topowy stablecoin?

COO Zondy uważa, że “nie powinniśmy się spodziewać, że regulatorzy potraktują USDC tak samo jak BUSD”. Wskazuje na to, że “USDC jest najbezpieczniejszym ze wszystkich dostępnych stablecoinów”.

Jako podmiot zarejestrowany w Nowym Jorku podlega jednym z najbardziej rygorystycznych wymagań w zakresie audytowania czy licencjonowania. Istotną różnicą między BUSD i USDC jest blockchain, na którym są one dostępne. BUSD pozostaje ograniczony do konkretnych blockchainów (Ethereum i BNB), podczas gdy USDC obejmuje więcej sieci, zapewniając tym samym większe bezpieczeństwo.

– powiedział w wywiadzie.

Podsumowanie

Czy więc stablecoiny przetrwają? Z pewnością tak. Swoista krucjata SEC też zapewne w pewnym momencie się skończy. Dziś jest sprawą w sporej mierze polityczną. Urzędnicy zachowują się trochę tak, jakby chcieli – trochę jednak na siłę – pokazać, że kontrolują rynek i zrobią wszystko, by nie doszło do kolejnego upadku na miarę FTX. Długoterminowo może to wyjść branży nawet na dobre, bowiem – przy dialogu pomiędzy regulatorami, a firmami – będzie służyło wypracowaniu odpowiednich standardów.