Ruja Ignatova, twórczyni OneCoina, nie żyje? Sugerują to bułgarskie służby

Ostatnio media ponownie często piszą o OneCoinie. Okazuje się, że Ruja Ignatova, czyli współtwórczymi tej najsłynniejszej piramidy finansowej, która starała się wykorzystać popularność bitcoina, może od kilku lat nie żyć. Przynajmniej to sugerują dokumenty, do których dostęp miały bułgarskie media.

Ruja Ignatova nie żyje?

Zacznijmy od tego, że Ignatova jest dziś jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie. Znajduje się nawet na specjalnej liście FBI. Ostatni raz widziano ją w Grecji w 2017 roku. Przebywała w towarzystwie tajemniczych Rosjan. Co działo się z nią potem? Nie wiadomo.

Jedna z teorii głosi, że twórczyni OneCoina ukrywa się na jachcie na Morzu Śródziemnym. Miałoby to pewien sens, bowiem wtedy policja i inne służby nie mogą jej aresztować (żadna władza nie ma prawa aresztować ludzi znajdujących się dwanaście mil morskich od wybrzeża).

Powyższa wizja jest jednak dość naiwna. Tym bardziej, że pojawiła się nowa, bardziej realistyczna.

Bułgarskie media dotarły do dokumentów policji, z których wynika, że Ignatova może od dawna nie żyć. Istnieje hipoteza, iż mogła zostać zamordowana ponad cztery lata temu na zlecenie Hristoforosa ‘Takiego’ Amanatidisa, wpływowego bossa podziemia narkotykowego. Morderca ponoć porąbał ciało KryptoKrólowej, a szczątki wrzucił do Morza Jońskiego.

“Taki” to jeden z przywódców przestępczego światka, który działa na terenie Europy Wschodniej. Istnieją doniesienia sugerujące jego powiązania z OneCoinem. Możliwe, że prał za pomocą projektu pieniądze lub czerpał z niego zyski. Gdyby Ignatova wpadła w ręce służb, mogła złożyć przeciwko niemu zeznania.

Byłego partnera Ruji skazano na 5 lat więzienia

W tle przed sprawiedliwością stawiane są zaś kolejne osoby, które były powiązane z OneCoinem. Sąd w południowym dystrykcie Nowego Jorku (SDNY) skazał niedawno byłego partnera Ignatowej – Gilberta Armentę – na pięć lat więzienia. Wyprał on 300 milionów USD wpływów uzyskanych z działalności OneCoina. Kupił za to m.in. odrzutowiec.

Armenta przyznał się do prania pieniędzy, wymuszeń i popełnienia oszustwa, co zapewniło mu zmniejszoną karę. Pierwotnie groził mu wyrok o parę lat dłuższy.