za
historia stare pieniądze

Jak psuto w przeszłości pieniądz w Polsce. Część 7. Historia kryzysu młodego państwa

Poprzedni odcinek (który znajdziecie pod tym linkiem) zakończyliśmy niczym zawodowi scenarzyści dobrego serialu. Inflacja w Polsce rosła. Za jednego dolara płacono już 16 marek (a kwartał wcześniej “tylko” 10), zaś minister, który miał pomysły na konkretne działania w sferze gospodarki, został wyrzucony z rządu. Dalej było jak u Hitchcocka – napięcie tylko rosło. Historia stawała się coraz bardziej dramatyczna.

Od kwietnia do lipca 1919 r. w gabinecie ministra skarbu zasiadał Stanisław Karpiński. W tym wypadku znać dały o sobie różnice dzielące Polaków z różnych zaborów. Nowy szef resortu pochodził z Kongresówki (czyli zaboru rosyjskiego), większość pracowników ministerstwa zaś z Galicji (zaboru austriackiego). Efektem był konflikt Karpińskiego ze swoimi podwładnymi. Urzędnicy zaczęli bojkotować jego decyzje. Sam minister chciał wyemitować w ogóle nowe banknoty i tak pokonać inflację. Nie udało się mu to, zaś  w dniu jego dymisji (w lipcu 1919 r.) za 1 dolara płacono już 20 marek polskich.

Paderewski, który nadal utrzymywał się na stołku premiera, powołał na szefa resortu skarbu Leona Bilińskiego. Nowy minister to też kolejny pomysł na pokonanie inflacji (jak widać, kreatywność polityków nie ma sobie w tym zakresie równych!). Biliński chciał wprowadzić kontrolę dewiz i wywozu kruszcu poza granice Polski. Powołał Centralę Dewiz, która utrzymywała zaniżony kurs obcych walut. Cóż, pokonanie rynku nie jest prostą sprawą, zaś w konsekwencji powstał czarny rynek obcych walut, na którym obowiązywały inne kursy. W drugiej sprawie – wywozu złota poza granice – dochodziło także do wielu kontrowersji, bowiem na granicach wprost konfiskowano nie tylko kruszec w postaci sztabek, ale zwłaszcza prywatną biżuterię. Wywołało to nawet kilka afer dyplomatycznych.

Na plus Bilińskiemu należy jednak zapisać to, że wywalczył sobie samodzielność w kwestii prowadzonej polityki, co było zwłaszcza ważne w kontekście ingerowania na tym polu Paderewskiego. Gdy minister ustępował z urzędu w grudniu 1919 r. kurs marki spadł w ciągu jednego dnia o 60 proc. Za dolara płacono już 77 marek.

Super-minister z ambitnymi planami

W końcu, w grudniu 1919 r., ministrem skarbu został Władysław Grabski. Starał się uporządkować budżet i podzielił wydatki publiczne na zwyczajne i nadzwyczajne. Te pierwsze miano pokrywać z podatków i dochodów z firm państwowych, drugie – z pożyczek.

historia polskiMówimy o okresie, gdy trwała już wojna Polski z bolszewikami (niedawno obchodzona rocznica związana z bitwą warszawską upamiętnia ten właśnie okres). W momencie natarcia Armii Czerwonej za dolara płacono już 160 marek. W chwili dymisji ministra wartość ta skoczyła do 500 marek i to mimo faktu, że był to listopad 1920 r., czyli czas, gdy od odparcia wojsk bolszewickich spod stolicy minęły cztery miesiące.

Grabski miał plany refom, ale nie udało mu się ich wdrożyć. Powróci jednak jeszcze na karty tej opowieści.

Historia “nowej” inflacji

Po wojnie z Rosją zmienił się charakter polskiej inflacji. Do tego momentu przyrost emisji pieniądza na rynku był niższy niż deficyt budżetowy. Mówiąc prościej: drukowano pieniądze, by pokryć deficyt. W 1921 r. sytuacja uległa zmianie. Przyrost emisji stał się już wyższy od deficytu. Innymi słowy rząd nie dodrukowywał już banknotów, bo musiał. W inflacji zobaczono szansę na rozkręcenie koniunktury. W tym szaleństwie była pewna logika, choć eksperyment był ryzykowny. Inflacja napędzała popyt na różne produkty, zwiększała eksport i uniemożliwiała bankructwo kraju. Potrzebną reformę stale odkładano na potem, bowiem uważano, że najpierw trzeba doprowadzić do równowagi budżetowej, a ta była niemożliwa w ówczesnej sytuacji bez pozyskania zagranicznych pożyczek.

W czerwcu 1921 r. uwolniono ceny, które wcześniej starano się regulować. Nie było problemów z dostępnością towarów na rynku, ale były one coraz droższe. Gdy następca Grabskiego, Jan Steczkowski, odchodził z rządu we wrześniu 1921 r. za dolara płacono 6 500 marek polskich.

W 1921 r. inflacja nadal rosła przez pewien ekonomiczny paradoks, do którego doprowadzono od momentu odzyskania niepodległości (czyli w przeciągu 3 lat). Deficyt budżetowy nakręcał inflację, ta zmniejszała realną wartość marki polskiej, a tym samym dochodów skarbu państwa. To uniemożliwiało zrównoważenie budżetu, a więc także wprowadzenie w życie reform, które zakończyłyby to szaleństwo.

Był jednak i drugi powód. Inflacja – jak już zostało powiedziane – nakręcała wewnętrzną koniunkturę, ale też ułatwiała eksport. Ponadto była tarczą na import. Zagranicznym producentom nie opłacało się sprzedawać na takim rynku produktów. Niemożliwe były także bankructwa, które jednak posypały się po reformie Grabskiego (o tym później).

Sytuacja w kraju wyglądała w praktyce tak, że mogła paradoksalnie cieszyć warstwy najuboższe. Popyt na prace był dość wysoki. Robotnicy byli potrzebni, więc mogli stawiać warunki pracodawcom. W kolejnych latach liczba strajków rosła. Do 1923 r. wzrastała też liczba strajków wygranych przez robotników. Sytuację zmieniła dopiero zapaść gospodarcza.

Wróg lewicy numer jeden

Jerzy Michalski, minister skarbu od września 1921 r. do czerwca 1922 r., z pewnością dziś byłby jednym z najbardziej znienawidzonych polityków partii Razem. Postanowił walczyć o równowagę budżetową i stabilizację marki. Tyle że chciał to osiągnąć – jakkolwiek okrutnie to nie zabrzmi – przez „krew, pot i łzy”. Próbował ograniczyć wszelkie lewicowe osiągnięcia np. ośmiogodzinny dzień pracy. Starał się też podnieść podatki. Tym samym stał się wrogiem numer jeden Polskie Partii Socjalistycznej. Politycy tego ugrupowania przemilczywali to, że inflacja – choć długoterminowo nie była dla Polski dobrym zjawiskiem – była w tamtym momencie korzystna dla klasy robotniczej, o czym już wspomnieliśmy.

Michalskiemu udało się nawet na krótko ustabilizować kurs marki. Starał się też o zagraniczne pożyczki – też bezskutecznie. Gdy tracił stanowisko za 1 dolara płacono „tylko” 4 700 marek.

Jego następcą został protegowany samego Józefa Piłsudskiego, Zygmunt Jastrzębski, który nie wierzył w sukces i sens starań o pożyczki zza granicy. Myślał o pożyczce wewnętrznej – także bez sukcesów. Gdy został zdymisjonowany za dolara płacono 18 000 marek.

Kryzys

W tle Polska przeżywała już też bardzo ciężki kryzys natury politycznej. Częste zmiany premierów i ministrów, gwałtowne fale strajków, inflacja – to wszystko doprowadziło do podziału społeczeństwa. Antagonizmy osiągnęły apogeum wraz z wyborem na prezydenta (pierwszego w historii państwa!) Gabriela Narutowicza, który został jednak wybrany przez Sejm i Senat głosami lewicy, centrum i mniejszości narodowych. Prawica – nie potrafiąc pogodzić się z klęską – rozpętała istną kampanię nienawiści wobec nowej głowy państwa. W jej wyniku Narutowicz został zamordowany przez fanatycznego zwolennika endecji.

To przykre podsumowanie pierwszych lat niepodległości naszego kraju po 1918 r. Polska wróciła na mapy Europy, ale walczyła z licznymi chorobami młodego państwa – chaosem prawnym i monetarnym (wynikłymi z faktu, że powstała w wyniku sklejenia trzech zaborów). Do tego dochodził fakt mocnych podziałów politycznych i problemy makroekonomiczne ówczesnego świata. Państwo czekało na polityka z wizją i pomysłem realnych, twardych reform.

CDN.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności