za
rzym upadek

Historia gospodarki. Część 7. Jak zrujnować imperium

Zondacrypto gielda kryptowalut 2650

Poprzednią część naszej opowieści zakończyliśmy na terenie Imperium Rzymskiego. Przedstawiliśmy to mocarstwo z zupełnie innej strony, niż jest powszechnie znane, wskazując na to, jak było źle zorganizowane. Dziś przeanalizujemy powody jego ostatecznego upadku.

Problemy imperium

Zbudowanie mocarstwa to nader karkołomne zadanie. Jeżeli ktoś z was próbował, wie, z jakimi problemami człowiek styka się wtedy na co dzień. A to trzeba zadowolić ludzkie masy, by nas nie obaliły, a to koniecznością jest posiadanie potężnej armii i napędzającej ją gospodarki. Przydałby się też sprawny aparat administracyjny i infrastruktura.

Tak jak opisaliśmy w poprzedniej części, Rzymianom udało się zrealizować wielkie zadanie: stworzyli pierwsze europejskie mocarstwo. Do tego z koloniami poza ojczystym kontynentem. Pax Romana, ład, jaki zbudowały elity Rzymu, dał podwaliny pod rozwój gospodarczy i zagwarantował dość długie okresy pokoju. Po raz pierwszy tak ogromne połacie europejskiej ziemi znalazły się pod jedną władzą! Nie bez powodu potem na dzieło cezarów powoływali się m.in. Niemcy, budując swoje cesarstwo. Zapewne inspirowało ono także Karola Wielkiego, Habsburgów czy – z bardziej złowrogich przykładów – Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego.

Tak jak jednak wspomnieliśmy, każde imperium zaczyna się w pewnym momencie rozpadać. Dlaczego? Powodów może być wiele. W każdym razie ostatnim momentem, gdy możemy Imperium Romanum malować głównie w jasnych barwach, były rządy Marka Aureliusza. To cesarz, którego postać fani kina mogą kojarzyć z filmu “Gladiator”. W historii zapisał się jako władca-filozof. Podobnie na ekranie przedstawił go Ridley Scott. I choć historycy są w kwestii jego oceny zgodni – był wybitnym władcą – należy pamiętać, że już w ostatnich latach jego rządów zaczęto obserwować kiełkowanie problemów, które potem doprowadzą do upadku Rzymu.

Zacznijmy od tego, co także w swoim filmie zaprezentował Scott. Od północy imperium zaczęły atakować plemiona germańskie. Do tego dochodziły problemy związane z niedoborem siły roboczej i inflacją. Brzmi znajomo? Zwłaszcza te dwa ostatnie czynniki, prawda?

Główną bolączką była inflacja, która wynikała ze świadomego psucia monet przez państwo. Powód? Po pierwsze, koszty utrzymania mocarstwa stale rosły. W efekcie budżet publiczny przestał się bilansować. W tym momencie na scenę cały na biało starał się wejść cesarz Dioklecjan. Z naciskiem na “starał się”.

Dioklecjan będzie bohaterem paru poniższych akapitów, warto więc przybliżyć czytelnikowi jego postać. Na monetach przedstawia się go – przynajmniej wnioskując z profilu – jako potężnie zbudowanego mężczyznę z brodą. Szlachetnie wyglądający nos i duże oczy sugerują, że mamy do czynienia z kimś inteligentnym, choć chyba opuszczającym zajęcia z ekonomii. Władca ten może być zresztą oceniany różnie. Jak za chwilę zobaczymy, starał się ratować nienajlepszą sytuację mocarstwa. Tyle że popełniał niemal szkolne błędy. Na jego politykę mogło wpływać skromne pochodzenie. Dioklecjana cechowała empatia względem najuboższych. Paradoksalnie jego działania tylko pogorszyły ich los. Po kolei jednak.

Na początku IV w. jako cesarz wydał edykt o kontroli cen i zarobków. Starał się odgórnie zahamować skalę ich wzrostu. Było to wyrazem ekonomicznej naiwności. Konsumenci i handlarze dość szybko orientowali się, że z monetami, które są w obiegu, jest coś nie tak – jest w nich mniej metalu szlachetnego, niż było wcześniej. Efektem było znikanie towarów z rynku. Po prostu sprzedający woleli np. schować beczki wina, a nie sprzedawać ich po – ich zdaniem – zbyt niskiej cenie. Konsekwencją tego był oczywiście dalszy wzrost inflacji. Na rynku było bowiem coraz więcej psutego pieniądza przy coraz mniejszej ilości produktów.

Inflacja rosła dalej. Dochodziło do sytuacji, jakie potem obserwowali obywatele Niemiec w latach 20. – za zakupy płacono workami monet. Stąd też pojawiła się żartobliwa nazwa monet z brązu – follis, co po łacinie znaczy worek.

Spójrzmy jeszcze na relacje płac do cen. Przykładowo, funt mięsa wieprzowego kosztował 12 denarów, wołowego – 8, para butów męskich – 120, damskich – 60. Za 10 ogórków trzeba było zapłacić 4 denary, za 10 jabłek – tyle samo. Nieco ponad pół litra dobrego wina kosztowało 30 denarów, zaś najtańszego – 2. Pamiętajmy, że mówimy tutaj o cenach maksymalnych. Na czarnym rynku ceny szybko poszybowały do wyższych poziomów.

Teraz spójrzmy na zarobki. Robotnik na roli mógł dziennie zarobić 25 denarów, murarz – 50, poganiacz osłów też 25, fryzjer za jedno strzyżenie kasował zarośniętego Rzymianina 2 denary. Do tego czasami dochodziło utrzymanie, czyli zapewnienie noclegu i podstawowych potrzeb. Nauczyciel czytania i pisania otrzymywał od ucznia 50 denarów miesięcznie, retoryki – 250. I ponownie: były to maksymalne płace. Jak łatwo policzyć, nie były to oszałamiające kwoty, zwłaszcza jak na epokę rosnącej inflacji.

rzym upadek

Podatki, śmierć i… twój zawód

Rzymskie elity wiedziały, że nie pokonają inflacji niszcząc walutę. Postanowiły zaatakować tę gospodarczą hydrę inną bronią – podatkami. Dioklecjan wprowadził daninę od produkcji gospodarczej, coś na kształt współczesnego VAT-u. Do tego zmienił system poboru podatków, które zaczęto pobierać w naturze. Jednocześnie elity rzymskie zadbały o swój interes i były zwolnione z obowiązku łożenia na państwo. Innymi słowy, doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy imperium było utrzymywane przez niższe warstwy, a nie przez patrycjuszy.

Efektem tego wszystkiego była recesja. Produkcja zaczęła spadać, rolnicy porzucali swoje ziemie i oddawali się w służbę najbogatszych, których dobra zwolnione z podatków mogły nadal się rozwijać. Prowincja zaczęła upadać, co przyczyniło się do umacniania się miast. Stawały się one wręcz samowystarczalnymi ośrodkami, w których produkowano i żywność, i przedmioty codziennego użytku. Powoli wprowadzało to Europę w średniowiecze, to już jednak temat na kolejny rozdział. Pozostańmy zaś jeszcze na chwilę w Rzymie.

W tym momencie dziejów widać, jak bardzo elity polityczne nie rozumiały tego, co się dzieje. Dioklecjan widząc to wszystko wydał bowiem kolejny edykt, którym przywiązał rolników do ziemi. Innymi słowy, nakazał im dożywotnie jej uprawianie. Wprowadził do tego coś jeszcze bardziej kuriozalnego: dziedziczenie zawodów. To miało obowiązywać rolników, rzemieślników, a nawet urzędników miejskich.

Oczywiście przepisy okazały się w praktyce martwe. Ludzie po prostu nie przestrzegali ani zapisów dot. cen maksymalnych, a tym bardziej nie dali się związać z ziemią, bowiem skazywało ich to na nędzę.

Na koniec warto dodać, że na problemy gospodarcze nałożyły się wojny. O najazdach Germanów już wspomnieliśmy. Po drugiej stronie imperium powstało do tego mocarstwo Persów, które zaczęło zagrażać Rzymowi. Pod koniec III w. n.e. Rzymianie opanowali sytuację, ale udało się to tylko dzięki gigantycznemu wysiłkowi, który dodatkowo podkopał fundamenty imperium. Z czasem było coraz gorzej i w 476 r. zachodnia część mocarstwa upadła. Wschodnia odnoga – Bizancjum – przetrwała do 1453 r., choć politycznie przestała się liczyć dużo wcześniej. Nowa era zwiastowała poważne przemiany społeczne i gospodarcze.

CDN.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności