za
grecy

Historia gospodarki. Część 5. Banksterzy starożytności

2023-07-15
Dla wnikliwych
European Halving Party 2024

Naszą podróż zakończyliśmy z “Amerykanami starożytności“. Grecy zbudowali dość dziwne, zdecentralizowane lokalne imperium. Stali się kolonizatorami terenów położonych wokół Morza Śródziemnego. Zaczęli też używać monet. I równie szybko je psuć. W tej kwestii dochodzimy do tematu starożytnych banksterów.

Pieniądze to zło!

Nim przejdziemy to tematu bankowości, warto jeszcze przyjrzeć się temu, co starożytni Grecy w ogóle myśleli o pieniądzu. Oczywiście dla przeciętnego obywatela Aten były czymś normalnym i potrzebnym do funkcjonowania. Inaczej myślał o nich jednak Platon. Starożytny filozof, który dziś znany jest głównie z metafory jaskini i tego, że zainspirował rodzeństwo Wachowskich do napisania scenariusza “Matrixa”, delikatnie mówiąc, nie przepadał za samą ideą pieniądza. Uważał bowiem, że ta jest środkiem destabilizującym państwo. Dlaczego? Bogactwo bowiem – tłumaczył mędrzec swoim uczniom – “wyrabia zbytek, lenistwo i dążności wywrotowe”. Z kolei nędza “rodzi występek” i… także “dążności wywrotowe”.

Platon twierdził do tego, że pieniądz kruszcowy, czyli stworzony np. ze srebra, jest źródłem zepsucia moralnego. Czym więc płaciłby w swoim idealnym państwie za poranne śniadanie? Okazuje się, że bliska była mu idea walut fiat. Twierdził, że kruszcowe monety powinny zostać zastąpione “znakiem służącym do wymiany”. To zaś przecież tylko o krok od emisji kawałków papieru z zapisanymi na nich liczbami, które pomagają nam w wykonywaniu codziennych transakcji.

Możemy domniemywać, skąd u tego wybitnego filozofa taka niechęć do pieniądza. Mógł mu ją wpoić jego nauczyciel, Sokrates. Ten ostatni zagaił kiedyś do niejakiego Kefalosa, mówiąc mu w swoim odczuciu zapewne oczywisty komplement. Zasugerował mu, że ten nie jest dorobkiewiczem. Nie wyglądał bowiem na “kogoś bardzo przywiązanego do pieniędzy”. “Tak jest u ludzi, którzy się ich sami nie dorabiali. A ci, którzy się ich dorobili, kochają pieniądze dwa razy tak mocno, jak inni”, tłumaczył Sokrates. Filozof nie różnił się zresztą wiele od współczesnych, bowiem nie cierpiał szpanerów:

Trudno jest z nimi obcować, bo niczego nie chcą chwalić, tylko pieniądze.

grecy

Banksterzy

Znając już niechęć elit intelektualnych do pieniądza, warto przyjrzeć się temu, jak w ogóle działał system bankowy starożytnej Grecji. Narodziny pieniądza sprawiły bowiem, że ten zaczął nie tylko w ogóle funkcjonować, ale też rozwijać się.

Ogólnie na system bankowy składały się trzy elementy: pierwszy oparty na świątyniach, drugi – prywatnych przedsiębiorstwach i wreszcie trzeci – bankach miejskich. Pierwszą instytucją kredytową były świątynie, które pełniły podobną funkcję co dziś banki. Przyjmowały środki obywateli polis i udzielały pożyczek. Czy to przejaw szczególnej chytrości kapłanów? Niekoniecznie. “Domy bogów” były bowiem bardzo bezpiecznymi miejscami, więc przechowywanie w nich pieniędzy było po prostu rozsądne. Nawet władcy Lidii, o których wspominaliśmy już w kontekście emisji pierwszych monet, korzystali w tym celu ze świątyń w Efezie.

Kwestią czasu było jednak pojawienie się prywatnych banków. W V w. p.n.e. jakiś sprytny bankier-protoplasta wpadł na pomysł: “Skoro kapłani biorą od ludzi pieniądze na przechowanie, a potem jeszcze udzielają chwilówek, dlaczego ja mam być gorszy?”. Takie podejście musiało zapewne zirytować kapłanów, ale przyczyniło się do rozwoju prywatnych banków. Rynek ten z czasem podzielił się na segmenty. I tak część przedsiębiorców zaczęło zajmować się tylko wymianą walut, inni dali początek lichwiarzom. Jeszcze inni zajmowali się tylko przechowywaniem środków dla swoich klientów.

Podążmy jednak dalej szlakiem myślowym Greków z tego okresu. W pewnym momencie sukcesu kapłanom i prywatnym bankierom pozazdrościli urzędnicy. Dlatego też powstały publiczne banki. Rozwijały się na tyle prężnie, że np. w Milecie konieczne było zaangażowanie w ich rozwój profesjonalistów. Banki publiczne nie ingerowały w życie gospodarcze obywateli. Służyły raczej władzom do prowadzenia interesów z innymi miastami-państwami. Finansowano także za ich pomocą większe przedsięwzięcia.

Rozwój banków jako instytucji pomógł przy okazji rozwinąć ofertę finansową. Wprowadzono m.in. kredyty hipoteczne, w ramach których bank pożyczał kredytobiorcy pieniądze, ale brał pod zastaw jakiś przedmiot. Profesjonalizacja doprowadziła do tego, że tego typu transakcje wpisywano do specjalnych ksiąg. W Atenach pożyczkodawca kład na zastawionym gruncie czy przedmiocie specjalny kamień. Pożyczkobiorca nie mógł go usunąć. A dokładniej: mógł, ale pod warunkiem, że chciał szybko przestać przejmować się tak przyziemnymi rzeczami jak kredyty – groziła bowiem za to kara śmierci.

Na jaki zaś procent pożyczano pieniądze? Górnym progiem było 12%.

Niewola za długi

Wiemy już, że za ściągnięcie kamienia z zadłużonej nieruchomości można było zapłacić głową. Co jednak działo się, gdy nie spłacaliśmy kredytu? Dziś grozi nam za to spotkanie z komornikiem, może zajęcie konta w banku. Nie jest to przyjemne, ale starożytni Grecy marzyli o tak łagodnym potraktowaniu ich w zamian za to, że uchylali się ze spłatą. Groziła im bowiem za to niewola. Zjawisko to – brania w niewolę dłużników – było w pewnym momencie tak powszechne, że stało się sprawą polityczną.

Ok. 600 r. p.n.e. doszło do powstania w Atenach ruchu “strząśnięcia długów”. Reformę na tym polu przeprowadził Solon, który w 594 r. p.n.e. został archontem, czyli najważniejszym urzędnikiem w państwie. Jego działania można byłoby chyba określić jako… lewicowe. Swoją polityką doprowadził do uwolnienia wszystkich tych, którzy stracili wolność przez niespłacanie kredytu. Nieszczęśników, których sprzedano za długi za granicę, wykupiono i sprowadzono na powrót do domu. Zakazano też niewolenia ludzi za długi i wprowadzono maksymalną wielkość gruntu, jaki mogła posiadać jedna osoba. Miało to zapobiegać nadmiernej koncentracji majątku w rękach wąskiej grupy osób.

Solon przeprowadził też reformę walutową, dewaluując wartość pojedynczej monety. Do tego wszystkiego obiecał rzemieślnikom z innych miast-państw, którzy osiedlą się w Atenach, obywatelstwo. Chcąc chyba także powstrzymać inflację, zakazał eksportu wszystkich produktów rolnych.

Reformy Solona ograniczyły władzę arystokracji, a więc przyczyniły się do rozwoju demokracji ateńskiej. Dały też podwaliny pod współczesne myślenie np. o karaniu za niespłacanie długów.

Aleksander wcale nie taki Wielki

Skoro mowa o Grecji nie sposób nie wspomnieć o Aleksandrze Wielkim. No, właśnie… Legendarny władca może i był wspaniałym wodzem na polu bitwy, ale chyba nie zbyt znał się na gospodarce. Po podbiciu Persji przejął jej skarbiec. W efekcie tego wypuścił na rynek 180 tys. talentów w monetach. Było to ok. 5 ton kruszcu. Jak na ówczesne standardy – gigantyczny majątek! Choć dało to kopa gospodarce, doprowadziło do wysokiej inflacji. Koszty utrzymania w świecie Hellenów w krótkim czasie podwoiły się przy jednoczesnym braku skoku zarobków. Wzrosły też koszty niewolników. Przed “rozdawnictwem” Aleksandra Wielkiego jeden niewolnik-fachowiec kosztował 1,5 miny, po nim – 5 min.

Co jest przerażające, z takim lekkim podejściem do gospodarki podchodzili i inni legendarni władcy.

CDN.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności