Nayib Bukele wygrał wybory w Salwadorze, bo sfałszował wyniki – twierdzi opozycja. Probitcoinowe reformy zagrożone?

Powracamy na chwilę do Salwadoru. Partia Nayiba Bukele, Nowe Idee, zajęła pierwsze miejsce w wyborach parlamentarnych. Problem w tym, że opozycja twierdzi, że elekcja została sfałszowana. Czy więc Bukele, fan bitcoina numer 1 w regionie, straci władzę?

Nowe Idee wygrały, bo faulowały?

20 lutego organ nadzorujący wybory w Salwadorze poinformował, że partia Nowe Idee zdobyła aż 54 z 60 mandatów w parlamencie. Do tego wybory prezydenckie ponownie wygrał Bukele. Większość w kongresie pozwoli mu kontynuować swoją politykę.

Bukele ogłosił zwycięstwo 5 lutego, czyli dzień po wyborach. Zrobił to zanim opublikowano oficjalne wyniki.

Opozycja nie zaakceptowała swojej klęski i wzywa do unieważnienia wyborów, zarzucając Nowym Ideom oszustwo wyborcze. Według doniesień Vamos, politycy partii Nuestro Tiempo (Nasz Czas) i Nationalist Republican Alliance (Narodowy Sojusz Republikański) odkryli 69 „anomalii” w procesie wyborczym. Front Wyzwolenia Narodowego Farabundo Marti wskazał na podobne nadużycia.

Czy więc władza Bukele jest zagrożona? Raczej nie. By jednak zrozumieć jego pozycję w kraju, musimy przyjrzeć się temu, jak rządzi Salwadorem.

Nayib Bukele to dyktator?

Bukele objął urząd prezydenta w czerwcu 2019 roku. Szybko rozpoczął swoją rewolucję. Nie chodzi tylko o probitcoinową politykę, ale też wypowiedzenie wojny mafii, która wcześniej trzęsła krajem. Służby zaczęły masowo aresztować członków gangów. Za kratki trafia się nawet za tatuaż z symbolem organizacji przestępczej.

Bukele został okrzyknięty „najfajniejszym dyktatorem świata”. Mimo doniesień o łamaniu praw człowieka w walce z gangami (Organizacja Narodów Zjednoczonych podała, że w Salwadorze od 2022 r. wprowadzono „masowe zatrzymania”, wiele osób zostało w aresztach zamordowanych) udało mu się wykreować na cool gościa. Komunikuje swoim obywatelom swoje decyzja na X (zdymisjonował tak nawet pewnego ministra) i co jakiś czas ogłasza nowe reformy.

Te ostatnie na tyle spodobały się wyborcom, że wybrali Bukele na drugą kadencję. I tu jest drugi problem.

Konstytucja Salwadoru zabrania jednej osobie pełnienie urzędu głowy państwa przez dwie kadencje. Sąd Najwyższy tak zinterpretował jednak przepisy, że umożliwił Buekele ubieganie się o reelekcję. Jeżeli wierzyć wynikom wyborów, wygrał ją miażdżącą przewagą głosów. Pytanie, czy i na tym polu wszystko odbyło się w sposób uczciwy.