Kurs bitcoina rośnie. Nowe ATH! Dowiedz się, co napędza wzrosty

Kurs bitcoina ponownie rośnie. Z jakiego jednak powodu? Bykom sprzyjają newsy z USA.

Kurs bitcoina z nowym ATH

Kurs bitcoina zaczął rosnąć wczoraj wieczorem i obecnie za 1 BTC płaci się już ok. 111 000 USD. W nocy bykom udało się wyrysować na wykresie nowe ATH - 112 000 USD.

Co tym razem napędza wzrosty? Przede wszystkim wieści z USA i makroekonomia. Poznaliśmy kolejne minutes Fedu, czyli raport z czerwcowego spotkania zarządu banku centralnego. Choć stopy procentowe pozostawiono wtedy na poziomie 4,25-4,5%, z minutes wynika, że większość członków władz banku twierdzi, że w tym roku dojdzie do obniżek. Przed nami już tylko cztery spotkania zarządu, kolejno: w lipcu, wrześniu, październiku i grudniu.

Z danych Fed Watch Tool wynika, że pod koniec roku stopy znajdą się na poziomie 3,75-4%, co oznacza dwa cięcia stóp po 25 pb każde. W lipcu możemy jeszcze nie doczekać się obniżek, ale - ponownie powołując się na platformę Fed Watch Tool - do pierwszej dojdzie we wrześniu, a do kolejnej w październiku.

To jednak nie wszystko. Do tego doszła udana aukcja 10-letnich obligacji USA, która także jest dobra dla rynków aktywów ryzykownych, do których spora część rynku zalicza nadal bitcoina.

Jak zauważa analityk Daniem Kostecki, rynku nie odstraszyło od 10-letnich obligacji nawet podpisanie przez Donalda Trumpa Big Beautiful Bill, ustawy, która będzie zwiększać deficyt USA, a tym samym pogarszać sytuację gospodarczą Amerykanów.

Rynek oczekuje chyba także zakończenia wojny celnej, którą USA toczą od kwietnia z niemal całym światem. Ostateczny termin na podpisanie nowych porozumień handlowych z poszczególnymi krajami Biały Dom wyznaczył na 1 sierpnia. Problem w tym, że mało kto traktuje to już poważnie: termin jest stale przesuwany w czasie, co pokazuje, że sami Amerykanie boją się efektów ceł.

Wkrótce rynek zacznie też wyceniać wpływ na gospodarkę wyboru nowego prezesa Fedu. Kadencja Jerome'ego Powella skończy się wiosną 2026 r., ale Trump ma ogłosić wkrótce, kto zostanie jego potencjalnym następcą. Jeżeli padnie na kogoś bliskiego prezydentowi (a wszystko na to wskazuje), inwestorzy zaczną wyceniać sporo niższe stopy proc. i luzowanie ilościowe.