za
janusz zajdel

Janusz Zajdel – polski pisarz, który przewidział powstanie cyfrowych walut

2021-06-10
Dla wnikliwych

Żyjemy w czasach, które jeszcze kilkanaście lat temu nie śniły się przeciętnemu obywatelowi. Co innego pisarzom science fiction. Jeden z nich – Janusz Zajdel – wykreował w jednej ze swoich powieści świat, który pod pewnymi względami mocno przypomina nasz.

Janusz Zajdel – Polak, który przewidział cyfrowe waluty

Tak, motyw cyfrowych walut jest dość popularny w literaturze. Co ciekawe, jednym z pisarzy, którzy przedstawili go w najciekawszy sposób, jest Polak. Chodzi oczywiście o Janusza Zajdla.

Zacznijmy od przedstawienia sylwetki tego nieco zapomnianego dziś twórcy.

Janusz Zajdel urodził się w Warszawie w 1938 r. Z zawodu był fizykiem. Przez wiele lat pracował w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Był także zaangażowany w działalność opozycyjną. Choć kariery politycznej nie zrobił (zmarł zresztą przez końcem PRL, jeszcze w 1985 r.), uderzał w ustrój PRL za pomocą swojej twórczości.

Jako autor fantastyki debiutował na łamach czasopisma „Młody Technik” opowiadaniem “Tau Wieloryba” w 1961 roku. W sumie opublikował 83 opowiadania w różnych czasopismach. W jego twórczości dominował temat nowoczesnych technologii, wypraw kosmicznych, kontaktów z obcymi cywilizacjami i przede wszystkim dystopii.

Warto zauważyć, że poprzez dystopijne opisy przyszłości ludzkości Zajdel najczęściej chciał oddać absurdy życia w PRL. Obecnie jego książki można jednak odczytywać na nowo. Dlaczego? Powodem są zmiany, jakie zachodzą dziś na całym świecie.

janusz zajdel

Cyfrowe pieniądze i podział klasowy

Najgłośniejszą i zdaniem wielu najlepszą powieścią Zajdla jest „Limes inferior”.

Akcja rozgrywa się w Argolandzie, świecie, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje.

Społeczeństwo tej wykreowanej przez Zajdla dystopii jest podzielone na grupy społeczne. Czym ktoś znajduje się wyżej na drabinie społecznej, tym może cieszyć się z większych przywilejów. Wiąże się to z lepszą pracą (lub w ogóle jakimkolwiek zajęciem zarobkowym), wyższymi zarobkami, ale także – co ciekawe – dostępem do innych rodzajów pieniędzy. W świecie „Limes…” istnieją bowiem trzy cyfrowe waluty – żółta, czerwona i zielona. Za każdą z tych walut można kupować co prawda te same typy produktów, ale te ostatnie różnią się jakością. Już wyjaśniamy, o co chodzi.

Zajdel opisuje ten zaskakujący mechanizm ekonomiczno-społeczny na pierwszych stronach powieści, gdy jeden z bohaterów marzy o „żółtych punktach”:

Bez pracy nie ma żółtych punktów. Niewiele można zdziałać z samymi zielonymi i czerwonymi. Ostatnio nawet automaty z przyzwoitym piwem przestawiono na żółte punkty. Za zielone można było dostać tylko jakiś obrzydliwy, gorzkawy płyn, pewnie syntetyk…

Dalej narrator dodaje, że „pominąwszy już nawet luksusy takie, jak kanapka z polędwicą czy te cudowne żaglówki na jeziorze Tibigan, brak żółtych uniemożliwiał korzystanie z normalnych, ludzkich przyjemności, oferowanych przez Argoland.” Jak się dowiadujemy, bez „żółtych” trudno było nawet umówić się na randkę, bowiem za gorszej jakości waluty nie dało się po prostu kupować normalnego jedzenia.

Klucz prywatny twoim kagańcem

Waluty o różnych kolorach to jednak dopiero przedsionek do społecznego i ekonomicznego piekła. Władze Argolandu obudowały system Kluczami – czymś na kształt klucza prywatnego i karty bankomatowej w jednym.

Oddajmy ponownie głos narratorowi powieści:

Karl znał z grubsza zasady rozliczeń punktowych. (…) Wiedział więc, że są różnego rodzaju automaty: handlowe, kasowe, rozliczeniowe. Wszystkie one działały na Klucze znajdujące się w rękach obywateli. Warunkiem uruchomienia automatów była zgodność linii papilarnych posiadacza Klucza z tymi, które były w nim zakodowane (…).

Klucz w świecie „Limes…” był jednak nie tylko rodzajem portfela na cyfrowe waluty. Był także dowodem osobistym, zegarkiem, kalkulatorem i certyfikatem klasy społecznej, do której należał obywatel. Innymi słowy, przypominał dzisiejszy smartfon. Dodajmy, że mówimy o książce, którą Zajdel wydał w 1982 roku!

Dochód gwarantowany

To nie wszystkie zbieżności świata Argolandu z naszą rzeczywistością. Wspomniane punkty, czyli pieniądze, przyznawano za sam fakt istnienia (waluta czerwona), w zależności od klasy społecznej (każda klasa miała inny przydział punktów zielonych) i wreszcie za wykonaną pracę (żółte).

Trudno nie odnieść wrażenia, że Zajdel przewidział więc także dochód gwarantowany, który dziś staje się bardzo popularną ideą.

Niestety w świecie „Limes…” podział społeczny sprawił, że życie wielu osób stało się bardzo ciężkie. Osoby z niższych grup społecznych nie mają szans na pracę, a przez to nie mogą liczyć na za żółte punkty. Egzystują więc za zielone i czerwone pieniądze, które faktycznie są nic nie warte.

Patologie świata przyszłości

Każdy „raj” musi mieć swojego węża. W Argolandzie owymi kusicielami stają się lifterzy.

Lifterzy to osoby, które za odpowiednią opłatą pomagają ludziom w nielegalnym „przeskoczeniu” do klasy wyższej. Proces awansu społecznego odbywa się za pomocą testów na inteligencję. Zadaniem Zajdlowskich hakerów jest oszukanie systemu i pomoc w awansowaniu ambitnych jednostek, które system informatyczny Argolandu uznał za mniej wartościowe.

Swoją drogą władza tego typu systemu przypomina rządy algorytmu, co ponownie wzbudza skojarzenie z tym, co widzimy dzisiaj.

Co ciekawe, w „branży” działają też tzw. downerzy, czyli ludzie, którzy starają się redukować klasę intelektu klienta.

Lifterem jest główny bohater książki Zajdla. Przez swoją profesję zostaje jednak wplątany w aferę, w wyniku której poznaje straszną prawdę o rzeczywistości, w której żyje ludzkość…

Ukrywanie prawdy przed społeczeństwem

Zajdel – co zrozumiałe – nie był sympatykiem władz PRL. Za pomocą swojej literatury starał się namówić do podobnego sceptycyzmu innych.

Inną jego powieścią jest „Paradyzja”. Choć tutaj kwestie ekonomiczne nie odgrywają już tak dużej roli, nadal pojawia się motyw dystopii i tego, że władza ukrywa przed obywatelami prawdę o realiach.

Tytułowa Paradyzja to kosmiczna kolonia, która od dekad nie utrzymuje kontaktu z Ziemią. Jej elity są wręcz wrogo nastawione do ziemskich odpowiedników.

Ziemianie wysyłają do kolonii swojego szpiega, który udając pisarza ma sprawdzić, co naprawdę dzieje się w kosmicznym „raju”.

Przybysz szybko zauważa, że Paradyzja to świat skrajnie różniący się od tego, co głosi propaganda. By omijać cenzurę, mieszkańcy kolonii wymyślili np. nowomowę. Wszyscy są też bez przerwy kontrolowani przez władze za pomocą kamer i poukrywanych mikrofonów. Czytelnik szybko dostrzeże tutaj inspirację „Rokiem 1984” Orwella.

janusz zajdel

Pisarz, który przewidział przyszłość?

Czy Zajdel przewidział więc przyszłość? Oczywiście nie do końca. Nie żyjemy JESZCZE w tego typu realiach, jakie opisał w swoich powieściach. Trudno jednak nie poczuć zimnych dreszczy, gdy czyta się jego opisy życia w „Limes…”. Teorie, które stały się fundamentem kreowanej przez niego dystopii, są już częścią naszego świata. Coraz więcej krajów decyduje się na pierwsze eksperymenty związane z dochodem gwarantowanym, zaś smartfon (Zajdlowski Klucz) jest naszym nieodłącznym gadżetem, za pomocą którego płacimy, a coraz częściej także się legitymujemy (paszporty covidowe). Z kolei pomysł cyfryzacji waluty trudno nie skojarzyć z ideami dot. CBDC, o których często piszemy na naszym portalu.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności