Chiny "cieszą się" z potencjalnego otwarcia USA na bitcoina? A może same planują wielki zwrot w swojej polityce?

Amerykański ekonomista Peter Schiff uważa, że w cynicznym interesie Chin leży, aby Stany Zjednoczone otworzyły się na kryptowaluty. Z kolei Justin Sun z Tron jest zdania, że Pekin powinien zmienić swoją politykę i zacząć ściągać do siebie blockchainowe talenty.

Chiny a bitcoin

Jeżeli pamiętasz rok 2013, wiesz, że wtedy hossę na BTC "sponsorowali" Chińczycy. Oczywiście nie rząd, ale zwykli obywatele, którzy masowo kupowali kryptowaluty. Powód? Chęć zarobku, napędzana wtedy niemal narodową żyłką do hazardu.

Potem było już gorzej. Rząd Chin w 2017 r. ograniczył handel kryptowalutami, zakazując bankom i systemom płatności obsługi aktywów cyfrowych. Ban był obchodzony w różny sposób, ale obrót bitcoinami i altcoinami był utrudniony. W maju 2021 r. Ludowy Bank Chin (PBOC) uznał do tego wszystkie transakcje zawarte za pomocą bitcoina i innych kryptowalut za nielegalne. Zakazano też miningu. W tym roku media pisały także o tym, że Pekin chce uszczelnić system i dodatkowo utrudnić zakupy coinów.

Chiny popierają prokryptowalutową politykę USA?

Teraz do tego Peter Schiff wskazał w poście na X, że „Chiny nie są zainteresowane bitcoinem” i „uczyniły jego kopanie nielegalnym”. Wpisuje to wszystko w szerszy kontekst. Uważa, że w interesie Pekinu jest otwarcie się Waszyngtonu na kryptowaluty. Chodzi o to, że USA, kupując np. bitcoiny, będą "marnować swoje zasoby". W tym czasie Chiny "skupiają się na produkcji dóbr, których ludzie potrzebują”.

Schiff nawiązał tu do planu Donalda Trumpa, który ogłosił, że jako prezydent będzie wspierał branżę blockchaina. Obiecał, że zablokuje wszelkie próby sprzedaży 200 000 BTC, jakie posiadają USA (to środki przejęte przestępcom). Cytowany już ekonomista zakwestionował logikę takiego myślenia. Jego zdaniem wyłączne hodlowanie BTC nie ma sensu. Po prostu na inwestycji należy zarobić.

Jaki jest urok życia w ubóstwie, umierania z dużym stosem bitcoinów, z kolejnymi pokoleniami spadkobierców powtarzającymi ten proces?

- zapytał.

Justin Sun chce zmiany polityki Chin

Na sprawę inaczej patrzy Justin Sun, założyciel Tron. On wręcz apeluje do władz Chin, by te otworzyły się na BTC.

Sun stwierdził ostatnio, że konkurencja między Chinami a Stanami Zjednoczonymi w zakresie regulacji dotyczących kryptowalut przyniesie korzyści całej branży. Chodzi o to, że konkurencja wymusi na regulatorach tworzenie jak najlepszego środowiska prawnego dla firm, co będzie wspierało rozwój.

Wielu analityków wskazuje jednak na to, że kryptowaluty mogłyby podważyć władzę reżimu Xi Jinpinga. W końcu trudniej je kontrolować niż walutę fiat.

By chyba jeszcze dodatkowo utrudnić ocenę sytuacji bitcoina w regionie, na walutą Satoshi'ego otworzył się Hongkong. Zakup kryptowalut właściwie stał się tam legalny. Niektórzy sądzą, że to zapowiedź tego, co zrobi Xi Jinping i jego ludzie.

Jaka jest prawda?

O co więc w tej skomplikowanej układance chodzi? Nie wiemy, jakie decyzje zapadną w Pekinie. Możemy jednak założyć, że nawet jeżeli Chiny otworzą się na kryptowaluty, to zrobią to pod pewnymi względami. Branża zostanie rygorystycznie uregulowana. Nie wykluczone, że bitcoin będzie mógł być używany tylko w handlu transgranicznym (czyli jak w Rosji). Wtedy miałoby to sens. Chińczycy będą mogli za pomocą BTC obchodzić wszelkie ograniczenia, jakie mogłyby narzucić na nich USA. Wykorzystają więc cyfrowe aktywa w wojnie handlowej.

Pytanie, czy za tym ostatnim pójdzie liberalizacja dot. giełd. Możliwe, ale nie bądźmy naiwni: Chiny w dającej się przewidzieć przyszłości nie pozwolą na swobodny obrót walutami, które są oparte na zdecentralizowanej technologii.