
Dlaczego dolar jest tak ważny dla USA?
Dolar to dziś najważniejsza waluta świata. Kluczowe znaczenie ma jednak dla USA. Dlaczego? Bez USD Waszyngton miałby bowiem ogromne problemy.
Dlaczego dolar?
Zapewne zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego to właśnie dolar amerykański jest najważniejszą walutą świata. Stało się tak w efekcie rozpisanego na parę dekad procesu.
By w pełni pojąć to wszystko, musisz rozumieć, co zaczęło dziać się już w czasie trwania II wojny światowej. Wielka Brytania zaczęła tracić władzę nad swoimi koloniami, a tym samym światowym handlem. Obciążenia spowodowane działaniami wojennymi dawały swe znaki. Wykorzystać postanowił to Waszyngton. Wspierał zarówno Brytyjczyków, jak i ZSRR, ale nie za darmo (i trudno mieć do Amerykanów o to pretensję). W tle trwały rozmowy o nowym ładzie światowym. Nie chodziło tylko o porządek polityczny, ale też gospodarczy. Kluczowe decyzje zapadły niecały rok przed pokonaniem III Rzeszy.
W 1944 r. w czasie konferencji w Bretton Woods ustalono, że amerykańska waluta będzie światową jednostką rozliczeniową. To tam utworzono też organizacje, które miały budować ów nowy porządek - Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Dolar miał być warty 1/35 uncji złota i już wtedy nie był w praktyce wymienialny na kruszec. A przynajmniej nie mogli tego robić obywatele. Tego typu transakcja była możliwa, ale gdy chciały ją realizować państwa.
Dlaczego tak się stało? Po pierwsze, to Stany Zjednoczone napędzały swoim sprzętem i gospodarką sukcesy aliantów na frontach. Do tego mocarstwo było w posiadaniu złota o wartości 25 mld USD. Miało więc czym podpierać wartość swojej waluty.
System działał sprawnie, ale z czasem zaczął się załamywać. Powodem było oderwanie się oficjalnego kursu złota od jego wyceny np. na angielskiej giełdzie. Do tego ówczesne władze Francji, wrogie USA, zaczęły domagać się masowego wymieniania dolarów na kruszec. Waszyngtonowi zaczął grozić odpływ kapitału. W takich warunkach w 1971 r. prezydent Richard Nixon ogłosił, że USD przestaje być wymienialny na złoto. Kursy walut stały się płynne, a same pieniądze fiducjarne - ich wartość polega na tym, że po prostu wierzymy, że mają wartość.

Petrodolar
Teoretycznie powinno to doprowadzić do zmniejszenia znaczenia USA na świecie. Powstała jednak inna koncepcja. Petrodolara.
W latach 1974-1975 Amerykanie wynegocjowali może nawet najważniejszą umowę w swojej historii. Chodzi o porozumienie z krajami arabskimi. Te miały odtąd sprzedawać ropę tylko w zamian za dolary. Oczywiście nie za darmo. USA obiecały w zamian wspierać je militarnie. Tu przydał się im na miejscu Izrael, który od początku swojego istnienia był państwem wrogim krajom arabskim. Amerykanie szachowali więc te ostatnie za pomocą Tel-Awiwu. Byli gwarantem ich bezpieczeństwa, ale w zamian Arabowie muszą handlować ropą za pomocą petrodolara.
Oczywiście, w świecie arabskim zdarzały się próby buntu. Saddam Husajn, iracki przywódca, czy Mu’ammar al-Kaddafi, premier Libii, mieli swoje wielkie projekty handlu ropą za pomocą innych walut. Nie skończyło się to jednak dla nich dobrze...
Dlaczego to takie ważne?
W porządku, postaw się jednak w sytuacji Amerykanów: ropę można kupić tylko za dolary! Jakie ma to jednak znaczenie? Ogromne. Jedynym emitentem "zielonych" jest Fed. Dzięki systemowi, jaki powstał w latach 70. XX w. bank centralny USA może wyemitować niemal nieskończenie wiele USD. A dokładniej: zawsze jest popyt na dolary amerykańskie, bowiem cała gospodarka jest oparta na ropie.
To jednak nie wszystko. Państwa odpowiedzialne za wydobycie ropy za część zarobionych dolarów kupują obligacje USA. Amerykanie mają więc walutę, na którą zawsze jest popyt, a do tego mogą się niemal bezkarnie zadłużać, bowiem tak zaprojektowany system generuje zainteresowanie obligacjami kraju. Kraje arabskie finansują amerykański dług i w dużej mierze wprowadzają USD do krwioobiegu światowej gospodarki.
Brzmi wspaniale. Tyle że efektem tego jest rosnące zadłużenie USA. To zaś przekłada się na rosnące odsetki. Amerykanie coraz więcej muszą wydawać na te ostatnie. Po prostu ich dług staje się z roku na rok droższy.
Taki system, jak wyżej opisany, może działać, ale pod pewnymi warunkami. Do momentu aż popyt na USD będzie dostatecznie duży. Jeżeli np. kraje arabskie nagle by się zbuntowały i zaczęły handlować ropą inną walutą, całkowicie wykluczyłyby z obrotu tym surowcem dolary, amerykańskie imperium zacznie się rozpadać. Dolary mogą zacząć wracać do amerykańskiej gospodarki. Do tego popyt na obligacje może mocno spaść. Doprowadziłoby to do potężnego kryzysu.
W tym wszystkim pojawia się jeszcze wątek Chin. Chińczycy eksportują swoje towary do USA (skala tego procesu jest tak wielka, że na linii Pekin-Waszyngton doszło już dawno temu do ogromnej nierównowagi w handlu). W zamian otrzymują dolary. Tyle że produkują swoje produkty na rynku wewnętrznym. Potrzebują więc juanów. Teoretycznie to żaden problem. Po to na rynku są kantory. Tyle że by sprzedać dolara i kupić juana, ktoś musi chcieć kupić dolara i sprzedać juana. Chiny posiadają zaś ogromny bilans dodatni w handlu międzynarodowym. Temu też chętnych do sprzedaży dolarów jest więcej niż chętnych do wykonania odwrotnej transakcji. Równowaga jest zaburzona. Chińczycy są więc zmuszani do "hodlowania" USD (dolary są też w rezerwach banku centralnego) lub kupowania na ich pomocą produktów na międzynarodowym rynku. Inwestują też w obligacje amerykańskie. I to rodzi kolejny problem.

Chiny, choć są największym geopolitycznym rywalem USA, nie mogą doprowadzić do bankructwa tego mocarstwa. Dlaczego? Tu pojawia się cyniczny geniusz systemu, w którym żyjemy. W normalnych warunkach Stany Zjednoczone byłyby skazane na upadek. Tak samo jak pod koniec XVIII w. doszło do bankructwa Francji (co skutkowało Rewolucją Francuską). Tyle że jeżeli USA się potkną, dolar straci na wartości. Podobnie jak obligacje tego kraju staną się bezwartościowe. Cała współczesna gospodarka jest oparta na tych aktywach. Dolary i obligacje USA stanowią część rezerw banków centralnych na całym globie. Jeżeli Ameryka upadnie, pociągnie za sobą wiele innych krajów, które zostaną z właściwie pustymi rezerwami.
Podsumowanie, czyli jak to się wszystko skończy?
Jak widzisz, system gospodarczy, w jakim żyjemy, jest oparty na dolarze i amerykańskich obligacjach. Ma to swoje konsekwencje. Amerykanie mogą być z tego wszystkiego zadowoleni. Inne kraje... No właśnie, chętnie zajęłyby ich miejsce. Tyle że nie mogą, bo problemy USA oznaczają problemy ich samych. Może zresztą m.in. w tym celu Chiny skupują złoto? By w pewnym momencie stworzyć nową, złotą walutę do handlu ropą? Skończyłoby się to wojną. Z drugiej strony, co Pekin zrobiłby w takich okolicznościach z dolarami w swoich rezerwach? Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi.
Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.
Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.
Newsletter Bitcoin.pl
Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.
Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności