donald trump

Partia Republikańska a bitcoin. Co dokładnie o kryptowalucie myśli obóz Donalda Trumpa?

photo_2025-06-30 17.15.56

W listopadzie w USA odbędą się wybory prezydenckie. Amerykanie albo pozwolą pozostać w Białym Domu Joe Bidenowi, albo wybiorą po raz drugi Donalda Trumpa, który wróci do Waszyngtonu po jednokadencyjnej przerwie. W czasie kampanii wyborczej zaskakująco duże znaczenie zyskała kwestia kryptowalut. Partia Republikańska wpisała nawet temat bitcoina do swojego programu.

Partia Republikańska

Nim przejdziemy do kwestii bitcoina, warto dokładniej przyjrzeć się Partii Republikańskiej, którą Longin Pastusiak, polski autor książek o prezydentach USA, określił w jednej ze swoich publikacji mianem "partii wielkiego kapitału".

O ile Partia Demokratyczna (początkowo działająca pod nazwą... "Partia Republikańska") funkcjonuje od niemal początku istnienia USA, tak ugrupowanie Republikanów powstało dopiero w 1854 roku. Reprezentowało wtedy interesy przemysłu z północnych stanów. Od 1860 do 1988 r. partia znajdowała się u władzy łącznie 72 lata. Poważny kryzys nastąpił po porażce Herberta Hoovera w 1932 r. Władzę przejął wtedy Franklin Delano Roosevelt. Republikanie wrócili do Białego Domu dopiero w 1952 roku.

W czasach nam współczesnych obie partię właściwie "wymieniały" się władzą. Po Demokracie Billu Clintonie do Waszyngtonu przeprowadził się Republikanin George W. Bush, którego zastąpił potem Barack Obama (znów Demokrata). Po nim władzę przejął Donald Trump, a następnie znów reprezentant Partii Demokratycznej, Joe Biden.

Jesienne wybory odpowiedzą nam na pytanie, czy fotel prezydenta odzyska Trump, czy zachowa Biden.

Partia Republikańska

Republikanie a sprawa kryptowalut

Dziś Partia Republikańska ma sporą szansę odnieść w wyborach ogromny sukces. Biden prowadzi słabą kampanię, wypadł fatalnie w debacie prezydenckiej, a do tego obecnie nie może ostro atakować Trumpa. Po nieudanym zamachu na tego drugiego byłoby to nie tylko niesmaczne, ale też złe pod kątem politycznego marketingu.

Wiele wskazuje na to, że od 2025 r. to Republikanie będą w pełni decydować o kierunku polityki USA. Co to oznacza dla kryptowalut?

Zacznijmy od tego, że członkowie Partii Republikańskiej dostrzegli w fanach bitcoina osobny elektorat. I tak np. gubernator Florydy Ron DeSantis, który niezdarnie walczył o nominację na kandydata na prezydenta, publicznie deklarował poparcie dla kryptowalut i obiecywał, że zablokuje emisję CBDC w USA.

Gdy DeSantis odpadł z wyścigu do Białego Domu w przedbiegach (uzyskał w prawyborach w partii tylko 3. miejsce), Trump starał się "pociągnąć" jego narrację. I tak dowiedzieliśmy się, że chce wspierać branżę miningu, uwolnić z więzienia Rossa Ulbrichta, twórcę Silk Road, a do tego skończyć z wrogą kryptowalutom polityką administracji Bidena. Doszło nawet do tego, że ogłosił, że będzie "kryptoprezydentem".

Oczywiście nic za darmo! Trump chce nie tylko głosów Amerykanów, ale nie pogardzi też ich bitcoinami. Jego sztab ogłosił, że akceptuje datki na jego kampanię w postaci kryptowalut.

Wiceprezydent, który inwestuje w bitcoina

Były prezydent posiada zresztą na swoim portfelu ethery. Wyemitował też swoją kolekcję NFT. Te były powiązane z cyfrowymi grafikami, które to przedstawiały Trumpa w różnych rolach: kowboja, superbohatera czy astronauty.

Część swojego majątku w kryptowalutach posiada też jego potencjalny wiceprezydent. Senator z Ohio J.D. Vance, bo o nim mowa, posiada bitcoiny warte pomiędzy 100 000 a 250 000 USD (w amerykańskich oświadczeniach majątkowych podaje się wartości mocno przybliżone). Sugeruje to, że jest zwolennikiem blockchaina i w jego interesie jest to, by rynek ten się rozwijał.

Kryptowaluty pojawiają się jednak nie tylko w portfelach polityków. Ich wątek znalazł się nawet w oficjalnym programie ugrupowania.

Republikanie zakończą bezprawne i nieamerykańskie represje Demokratów wobec kryptowalut i sprzeciwią się stworzeniu cyfrowej waluty banku centralnego. Będziemy bronić prawa do wydobywania bitcoinów i zapewnimy, że każdy Amerykanin będzie miał prawo do samodzielnego przechowywania swoich aktywów cyfrowych i dokonywania transakcji bez nadzoru i kontroli rządu. (…)

- czytamy w dokumencie.

Wygrana Republikanów będzie sukcesem bitcoina?

Czy więc wygrana Partii Republikańskiej oznacza zwycięstwo branży kryptowalut? Możemy tak założyć. Jednocześnie jednak warto pamiętać, że politycy jedno mówią w czasie kampanii wyborczej, a drugie, gdy już wygrali. Przykładem może być Gary Gensler, który, gdy został wybrany na szefa SEC, obudził w społeczności blockchaina duże nadzieje. Był znany ze swojej sympatii do tej technologii. W praktyce okazał się bezwzględnym urzędnikiem, który atakował giełdy i kryptowalutowe firmy.

Czy więc Trump też nas zawiedzie? Jak wspomina w swojej książce John Bolton, współpracownik ekscentrycznego Donalda w czasie jego pierwszej kadencji, ten ostatni stara się spełniać swoje wyborcze obietnice. Zależy mu na podtrzymaniu popularności elektoratu. To daje nadzieję na to, że po listopadowych wyborach polityka USA względem bitcoina mocno się zmieni. Oczywiście na lepsze.

Tagi
Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności