Kurs bitcoina spada. W tle widmo wojny Izraela z Iranem. Czy jednak jest się czego obawiać?

Kurs bitcoina spadł w nocy przez to, co dzieje się teraz na Bliskim Wschodzie. Izrael zaatakował Iran. Czy jednak inwestorzy mają powody do obaw?

Kurs bitcoina spada

Kurs bitcoina spadł - z poziomu 110 400 do nieco ponad 102 664 USD. Dziś 1 BTC kosztuje 104 657,9 USD. Nie można wykluczyć jeszcze spadków, bowiem wiele będzie zależało od sytuacji geopolitycznej na Bliskim Wschodzie.

Oczywiście nie taniał tylko bitcoin i inne cyfrowe aktywa. Ogólnie rynki obawiają się rozwoju sytuacji na linii Izrael-Iran. Zdrożała z kolei ropa - o 20% od początku czerwca i 7% w ciągu jednego dnia handlowego.

Czy faktycznie mamy powody do obaw? Moim zdaniem nie - postaram ci się wytłumaczyć mój tok rozumowania w poniższym tekście.

Kolejna wojna wisi na włosku?

Najpierw opiszmy, co dokładnie stało się na Bliskim Wschodzie w ostatnich godzinach.

Izrael ogłosił w tym tygodniu, że jest gotowy na atak na Iran. I faktycznie, mimo formalnego sprzeciwu Białego Domu w nocy z 12 na 13 czerwca przeprowadził atak rakietowy i samolotowy. Trochę po godz. 1 czasu polskiego premier Izraela Binjamin Netanjahu poinformował o rozpoczęciu "Operacji Powstający Lew" - ataku na m.in. irański zakład wzbogacania uranu w Natanz i budynki mieszkalne ważnych person ze szczytów władzy.

W efekcie ataków rakietowych zginęli ważni wojskowi i naukowcy. Życie stracili badacze, którzy zajmowali się energią jądrową - dr Fereydoun Abbasi, dr Abdulhamid Minouszeh i prof. Ahmadrez Zolfaghari - oraz wojskowi: gen. Hosejn Salami, który stał na czele Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, szef Sztabu Generalnego irańskiej armii gen. Mohammad Hossein Baqeri i jeden z kluczowych członków Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, gen. Gholam Ali Raszyd.

Niestety, rakiety uderzyły też w osiedle mieszkaniowe, w efekcie zginęli cywile, w tym dzieci.

Dlaczego jednak Izrael postanowił zaatakować Iran? Obecnie powodem była próba wymuszenia na Teheranie ograniczenia jego programu nuklearnego. Tel Awiw ogłosił już, że jeżeli Iran nie pójdzie na ustępstwa, dojdzie do kolejnego ataku, który ma mieć miejsce 15 czerwca. Innymi słowy, Izrael chce ograniczyć niepodległość regionalnego rywala: wymusić na nim w praktyce zakończenie prac nad rozwojem broni jądrowej.

Wszystko dzieje się w ciekawym czasie: USA starały się wynegocjować z Iranem nowe porozumienie ws. badań nuklearnych. Teheran stawał jednak okoniem. Teraz Biały Dom odcina się od działań militarnych Izraela, ale nie można wykluczyć, że w kuluarach oba kraje współpracują i grają w dobrego i złego policjanta. Donald Trump udaje anioła pokoju, który chciał się dogadać, a Netanjahu "tego złego". Do tego dzięki temu umocnił swoją pozycję w regionie jako główny rozgrywający.

W ostatnich miesiącach Iran zdecydował się na działania, (...) których celem jest przekształcenie wzbogaconego uranu w broń (…) jeżeli Iran nie zostanie powstrzymany, może w bardzo krótkim czasie wyprodukować broń atomową. To zagrożenie dla istnienia izraelskiego państwa

- ogłosił Netanjahu.

Pochwalono się też sukcesami:

Ataki uszkodziły podziemną przestrzeń w tym miejscu, w którym znajduje się wielopiętrowa hala wzbogacania uranu z wirówkami (…) i inna infrastruktura pomocnicza. Ponadto zaatakowano kluczową infrastrukturę w tym miejscu, która umożliwia jego dalsze funkcjonowanie i dalszy rozwój projektu irańskiego reżimu mającego na celu uzyskanie broni jądrowej.

Odpowiedź Iranu była słaba: kraj starał się zaatakować Izrael "oddziałem" dronów, ale te zostały w większości lub całkowicie (wersja Tel Awiwu) przechwycone przez obrońców.

USA zadeklarowały, że w razie rozgrzania się konfliktu staną po stronie Izraela, Arabia Saudyjska potępiła Tel Awiw, ale ogólnie większość krajów apeluje o deeskalację.

Arabia Saudyjska zdecydowanie potępia rażącą izraelską agresję przeciwko bratniej Islamskiej Republice Iranu. [Ta] godzi w suwerenność i bezpieczeństwo [Iranu] oraz stanowi wyraźne naruszenie międzynarodowych praw i norm

- przekazał rząd królestwa Arabii Saudyjskiej.

Cieśnina Ormuz - jedno z najważniejszych miejsc na świecie

Dlaczego jednak twierdzę, że konflikt się nie rozwinie? Iran posiada "zakładnika" - cieśninę Ormuz. To jedno z najbardziej kluczowych miejsc na świecie. Chodzi o ropę. Cieśnina w najwęższym miejscu ma 54 km szerokości i jest to jedyny szlak morski, który pozwala na transport ropy naftowej z Zatoki Perskiej. Ma więc niebagatelne znaczenie. Wystarczy spojrzeć na suche dane: dziennie przepływa przez nią kilkanaście tankowców, które transportują łącznie 16,5–17 milionów baryłek ropy. To 20-30% transportu ropy na świecie. Jeżeli doszłoby do ataku na Iran, Teheran może zablokować cieśninę, co odbiłoby się na podaży ropy, która jest dostępna na rynku. W praktyce doszłoby do skoku ceny za baryłkę, co z kolei przełożyłoby się na inflację na niemal całym globie!

Pomijając już kwestie gospodarcze, Iran jest krajem z takich usytuowaniem terenu, że atak wojskami lądowymi na niego byłby trudny: jest chroniony przez góry, do tego ma wiele naturalnych barier ochronnych wewnątrz, co sprawia, że obrońcy mają przewagę. Pozostają ataki lotnicze i rakietowe. Stąd mój wniosek, że właśnie na nich się skończy.

Mamy więc dwa główne czynniki, które ograniczają eskalację: atak wojsk lądowych byłby szaleństwem, a do tego zbyt wiele sił biznesowych i politycznych będzie naciskało na to, by nie drażnić Iranu.

Dlaczego Iran chce mieć bombę atomową?

Warto też na koniec wyjaśnić, dlaczego Teheran chce mieć broń jądrową.

Iran przede wszystkim jest położony w ważnym miejscu na świecie dla mocarstw - nie chodzi tylko o Ormuz ale też dostęp do Afganistanu i Indii. Dlatego jego władze chcą mieć "atomówkę", która pomaga im w prowadzeniu polityki odstraszania. Do tego elita, która dziś rządzi krajem, jest nieprzyjaźnie nastawiona do USA i Izraela. Stąd broń masowego rażenia powodowałaby, że jej sytuacja byłaby bezpieczniejsza. By nie szukać długo: reżimy Saddama Husajna i Muammara Kaddafi'ego upadły, kiedy politycy ci chcieli prowadzić politykę wymierzoną w USA. Nie posiadali bomby atomowej, więc ataki na ich kraje był prostszy. Z drugiej strony mam Koreę Północną, w której rodzina Kimów utrzymuje się u władzy, bo ma zabezpieczenie w postaci broni jądrowej.

Iran chce być też liderem świata muzułmańskiego, a broń atomowa niejako wzmacniałaby jego pozycje.

W jakimś sensie chodzi też o bezpieczeństwo militarne. Izrael jest pod każdym niemal względem wrogiem Iranu, więc ten ostatni może czuć się zagrożony, szczególnie, że za Tel Awiwem stoją Amerykanie.

Przeczekać spadki?

Uważam, że sytuacja na Bliskim Wschodzie zostanie uspokojona. Po prostu zbyt wielu krajom zależy na tym, by nie drażnić Teheranu. Możliwe, że ten też, widząc swoją obecną słabość militarną, pójdzie na pewne odstępstwa względem Izraela i USA.

W chwili pisania tego tekstu spadki na rynku kryptowalut zostały powstrzymane. Inwestorzy z zakupami mogą poczekać do poniedziałku, by przekonać się, że na parkiet wraca spokój.

Tekst nie ma charakteru porady inwestycyjnej.

Tagi
Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności