Jim Rogers, współpracownik George’a Sorosa, prognozuje “najgorszą bessę w jego życiu”

Doświadczony inwestor Jim Rogers, który wraz z miliarderem Georgem Sorosem założył fundusz Quantum Fund, spodziewa się, że obecna bessa będzie znacznie gorsza, niż się nam wydaje. Dodaje, że recesja, jaka nas czeka, będzie najgorsza w jego życiu. „Prawdopodobnie będziemy mieli ostatni rajd, ale to będzie koniec” – przewiduje.

Jim Rogers o najgorszej recesji w swoim życiu

Słynny inwestor Jim Rogers podzielił się swoim poglądem na temat stanu amerykańskiej gospodarki w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla Business Today. Rogers to były partner biznesowy George’a Sorosa, który był współzałożycielem Quantum Fund i Soros Fund Management.

Zapytano go, czy właśnie teraz jest „początek zbliżającej się recesji, najgorszej, jaką niektórzy przewidywali”. Rogers odpowiedział:

Cóż, (…), tak, to będzie najgorsza [recesja] w moim życiu.

– W 2008 roku mieliśmy problem z powodu zbyt dużego zadłużenia, ale od 2009 roku dług wszędzie gwałtownie wzrósł – dodał, tłumacząc, czemu uważa, że przed nami bardzo ciężki kryzys.

Zauważył też jednak:

W tej chwili panuje ogromny pesymizm i zwykle, gdy jest dużo pesymizmu, coś się dzieje i ludzie są szczęśliwi przez krótki czas.

– Gdyby na Ukrainie zapanował pokój, o mój Boże, pesymizm by zniknął, a akcje wzrosłyby – dodał.

Jego zdaniem czeka nas ostatni rajd cenowy na wykresach akcji. Potem przyjdą zaś ciężkie czasy.

Odnosząc się do rynku akcji, powiedział, że “w historii wiele razy” akcje mocno traciły na wartości.

– Akcje nie muszą cały czas rosnąć. Mieliśmy wiele długich bess i wkrótce będziemy mieć kolejną – ostrzegł.

Podkreślając, że „ten rok był jak dotąd jednym z najgorszych”, a bessy „mogą być naprawdę wyniszczające i zaskakujące”, podkreślił, że “zanim to wszystko się skończy, spodziewa się, “że będzie dużo, dużo, dużo gorzej”.

– Niektóre firmy zbankrutują – prognozował.

W lipcu Rogers ostrzegał już, że nadchodzi najgorsza bessa w jego życiu. Przepowiedział także… koniec dolara amerykańskiego.

Nadal nie wiadomo, jak na tak długą bessę zareagowałyby kryptowaluty. Jest szansa, że oderwałyby się od rynku akcji i zaczęły funkcjonować jak safe haven.