Inflacja w Polsce rośnie. Znajduje się powyżej celu NBP

[vc_row][vc_column][vc_column_text]Inflacja w Polsce znowu rośnie. W styczniu ceny w naszym kraju były średnio o 2,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. Przynajmniej takie dane zawarto w najnowszym raporcie GUS. To więcej niż prognozowali ekonomiści. Ponadto oznacza to ponowne przebicie celu inflacyjnego NBP.

Inflacja w Polsce rośnie

Co zdrożało? Od nowego roku wyraźnie podskoczyły ceny sporej części towarów i usług. To jednak efekt działań polityków – wejścia w życie np. podatku cukrowego, który sprawił, że więcej płacimy za napoje słodzone. Zdrożały jednak też stawki za prąd.

Główny Urząd Statystyczny podsumował jak na razie wstępne dane dot. inflacji. Wynika z nich, że w styczniu ceny wzrosły średnio o 2,7 proc. w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku. Inflacja była jednak wyższa niż w grudniu. Wtedy wyniosła “tylko” 2,4 proc.

“Styczniowy wynik przebił też średnie prognozy ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu o 2,4 proc. w skali roku. Jednocześnie dość szeroki zakres prognoz ekonomistów wskazywał, że mieli oni problemy z określeniem wpływu niestandardowych czynników, takich jak podatek cukrowy, podatek od małpek, opłata mocowa czy efekt pandemii na tempo zmian cen” – dodaje portal money.pl.

Na pocieszenie warto dodać, że w styczniu 2020 roku inflacja wyniosła o 4,4 proc. rok do roku.

Jak analizować inflację?

Przy tej okazji warto jednak jeszcze raz przypomnieć, że wynik 2,7 proc. odnosi się do średniego wzrostu cen. Nie oznacza to, że każdy produkt czy usługa zdrożały o dokładnie tyle. W praktyce oznacza to, że każdy z nas powinien samodzielnie liczyć swoją inflację, bowiem kupujemy np. różne produkty spożywcze. Kluczowa jest więc analiza inflacji cen poszczególnych kategorii towarów czy usług. Na razie jednak nie znamy jeszcze takich szczegółów. GUS przedstawi je za parę dni.

“Inflacja w Polsce 2,7 proc. To dużo powyżej konsensusu rynkowego i naszej prognozy. Szczegóły są skąpe, ale wygląda na to, że to nie przez żywność, a przez inflację bazową, która powróciła do 4,2 proc. (licząc ze starego koszyka)” – zauważają zaś ekonomiści mBanku.

– Przyczyn jest kilka: wzrost od 1 stycznia br. cen regulowanych (energii cieplnej), wejście w życie opłaty mocowej, opłaty cukrowej i tzw. opłaty od małpek, czy podwyżka płacy minimalnej o 7,8 proc. – dodaje z kolei Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego.

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]