RPP podniosła stopy procentowe słabiej, niż oczekiwali eksperci

Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ponownie zaskakuje. Podwyższyła stopy procentowe, ale o wiele słabiej, niż oczekiwali tego analitycy. Jaki jest tego powód? I jakie skutki przyniesie w dłuższym okresie?

RPP podnosi stopy procentowe słabiej niż oczekiwano

RPP zdecydowała wczoraj, 7 lipca, o podniesieniu referencyjnej stopy procentowej z 6% do 6,50%. Pozostałe stopy procentowe NBP również wzrosną od dzisiaj o 50 pb. i będą teraz kształtować się następująco:

• stopa referencyjna: 6,50 proc. w skali rocznej (poprzednio proc.),
• stopa lombardowa: 7 proc. w skali rocznej (poprzednio 6,50 proc.),
• stopa depozytowa: 6 proc. w skali rocznej (poprzednio 5,50 proc.),
• stopa redyskonta weksli: 6,55 proc. w skali rocznej (poprzednio 6,05 proc.),
• stopa dyskontowa weksli: 6,60 proc. w skali rocznej (poprzednio 6,1 proc.).

Co jednak może zastanawiać, decyzja Rady zaskoczyła analityków, którzy przewidywali raczej podniesienie stóp proc. o 75 pb.

Skąd takie subtelne podejście do polityki monetarnej? Zwłaszcza w czasie, gdy inflacja wynosi ponad 15%, więc jest najwyższa od 25 lat.

Zbliżają się wybory

Na decyzję władz monetarnych wpłynąć mogły kwestie polityczne. W Polsce wystartowała już chyba kampania wyborcza (mimo tego, że posłów i senatorów na kolejną kadencję parlamentu wybierzemy dopiero jesienią 2023 r.!). Wskazują na to zwłaszcza działania dwóch czołowych partii, czyli Prawa i Sprawiedliwości (PiS) i Platformy Obywatelskiej (PO). Lider tej pierwszej, Jarosław Kaczyński, objeżdża obecnie mniejsze miejscowości i tam walczy o poparcie. Z kolei PO zorganizowała w minionym tygodniu konwencję w Radomiu, w której uczestniczyło ponoć ok. 5 tys. jej członków.

Władze będą mogły chcieć w najbliższych miesiącach ulżyć w kryzysie gospodarczym swojemu elektoratowi. W jaki sposób? Nie wykluczone są kolejne transfery socjalne (np. podwyżka 500+ do 700 zł), a także próby łagodzenia polityki monetarnej, by raty kredytów – zwłaszcza hipotecznych – Polaków nie rosły aż tak mocno, jak od paru miesięcy.

Wszystko to oczywiście napędzi w dłuższym terminie dodatkowo inflację. Powoli wracamy chyba do realiów, w jakich żyły poprzednie pokolenia, które swoje oszczędności starały się lokować w dolarach. Teraz alternatywą do amerykańskiej waluty jest np. bitcoin.