za

Szaleństwo polityków, czyli jaki jest sposób na problemy gospodarcze? Zadrukować kryzys!

1,5% dla maluszka

Patrząc na to, co dzieje się dziś na świecie, można dojść do wniosku, że władze uznały, że obecny kryzys wystarczy “zadrukować”. Krótko mówiąc: pobudzimy gospodarki, dając ludziom pieniądze. Ci zaczną je szybko wydawać i wszystko się ułoży? Czy politycy byliby aż tak naiwny? I czy taka strategia pomoże?

Jak kreuje się pieniądze?

Zacznijmy od pewnej podstawowe informacji. Od tego, jak w ogóle powstają pieniądze. Mimo tego, że jest to jeden z najważniejszych procesów, jakie zachodzi w gospodarce, nie jest powszechnie znany, nie mówiąc już o jego zrozumieniu.

Zacznijmy od tego, że pieniądze powstają niejako w dwóch głównych etapach. Teraz opiszemy oba.

Etap I: bank centralny bierze się do roboty

pieniądz kryzysPolitycy lubią wydawać nieswoje pieniądze, to wiemy wszyscy. Niestety nie mają władzy nad pieniądzem. Przynajmniej nie wprost. Rząd ma środki z podatków. To jeszcze w miarę zdrowa metoda pozyskiwania kasy na utrzymanie administracji. Skąd jednak owe pieniądze biorą się na rynkach? Już tłumaczymy.

Rząd najpierw emituje obligacje, czyli dług. Pożycza pieniądze na procent. Te trzeba kiedyś oddać, co dobiło już niejedno mocarstwo, ale to temat na kolejne akapity.

Jesteśmy więc na etapie: rząd wyemitował obligacje. Te skupują banki komercyjne, pobierając przy tym prowizję. Następnie szybko odsprzedają je do banku centralnego.

Tworzy się nam następujący schemat:

Rząd (obligacje) -> banki komercyjne -> bank centralny

Teraz obligacje są już w rękach banku centralnego. Ten kreuje pieniądze (walutę kraju) o wartości, jaka odpowiada wartości tych pierwszych. Te są księgowane w banku komercyjnym i następnie trafiają do rządu. Politycy są szczęśliwi, dostali w końcu środki na swojej programy socjalne. Obywatele zapewne jeszcze bardziej – w końcu kasa niemal spada im z nieba!

Etap II: bank komercyjny tworzy pusty pieniądz

Rząd przeznacza więc pieniądze na wypłaty dla swoich urzędników, osób, które są odpowiedzialne za utrzymanie infrastruktury, na wspomniany socjal, itd. A dokładniej: deponuje te środki na rachunkach tych ludzi, które znajdują się na w bankach komercyjnych.

Waluta, którą posługujemy się na codziennie, pochodzi więc niemal wprost od rządu. Dzieje się tak od wieków. Już w Imperium Rzymskim cesarze bili monety i te trafiały np. do legionistów w zamian za ich służbę.

Zauważcie, że już na tym etapie nie wygląda to zbyt fajnie: rząd pozyskuje środki z obligacji (długu) i wrzuca je niejako na rynek. Potem sprawa staje się jednak jeszcze bardziej patologiczna.

Pieniądze trafiły bowiem do banków komercyjnych. Te, jak wiemy, żyją z ich pożyczania. By udzielać kredytów muszą jednak posiadać rezerwę cząstkową. Nie mogą więc ot tak pożyczać, ile tylko chcą, muszą mieć limit. Wspomniana rezerwa jest tym limitem. Tyle że niestety od czasów Banku Amsterdamskiego (to serio baaardzo odległa historia) banki nie trzymają się blisko 100-procentowej rezerwy, tj. pożyczają dużo więcej niż faktycznie mają. Rezerwa cząstkowa waha się w praktyce od kilku do kilkunastu proc. udzielanych kredytów. Jeśli więc bank XYZ posiada depozyty od klientów na 1 mld zł i musi zachować 10 proc. rezerwy, może pożyczyć 900 mln zł. I to już typowo puste pieniądze, które trafiają na rynki w postaci kredytów, debetów, itd.

Wszystko to może jednak działać. I zresztą działa. Problem jest jednak wtedy, gdy obywatele masowo ruszają do bankomatów. Np. w kraju wybuchają niepokoje, jest zagrożenie wojną czy epidemią (skądś to znacie, prawda?). Ludzie chcą mieć gotówkę w skarpecie, bo z pewnych powodów przestają ufać bankom. Jeśli wszyscy pójdziemy po banknoty, okaże się jednak, że tych nie ma na tyle dużo, by każdy mógł dostać swoje oszczędności do ręki! Mało tego, bank może zablokować dzienne wypłaty np. do paru tys. zł. Tak, NIE POZWALA SIĘ NAM WYCIĄGNĄĆ WSZYSTKICH WASZYCH PIENIĘDZY! Czy więc są one nasze, czy banku?

Powyższe daje odpowiedź, dlaczego banki centralne chciałyby wyeliminować gotówkę. Wtedy kompletnie stracimy władzę nad pieniędzmi. Władze teoretycznie będą mogły drukować na potęgę. Oczywiście nie powstrzyma to ich bankructw, ale cóż, politycy chyba się tym aż tak bardzo nie przejmują. Jeśli uważacie, że będzie to niemożliwe (tj. owe bankructwa), prześledźcie z nami powody, dla których upadały mocarstwa…

Właśnie, dlaczego imperia się kończą?

Właśnie, dobre pytanie, które niejako pozwala nam płynnie przejść do właściwiej części artykułu. W podręcznikach historii przeczytacie zapewne, że Rewolucja Francuska była walką o wolność i solidarność społeczną. Brzmi pięknie. Tyle że to lukrowanie zakalca. Rok przez jej wybuchem dawna potęga mogła “pochwalić się” już tym, że koszt obsługi jej długu wynosił aż 62 proc. wpływów z podatków. Król przestał spłacać zadłużenie i trafił do więzienia, a potem na gilotynę.

Wielka Brytania nie chciała w latach 30. iść na otwartą wojnę z Hitlerem, ponieważ jej politycy byli krótkowzroczni i tchórzliwi? Zapomina się dodawać, że w 1939 r. ok. 44 proc. wpływów z podatków szło na obsługę zadłużenia Imperium Brytyjskiego. Dalsze zadłużanie – a te byłoby konieczne w razie konfliktu zbrojnego – musiałoby doprowadzić do upadku tego mocarstwa. Zresztą do tego właśnie doszło po 1945 r.

Jak skończy się ten kryzys?

kryzys dodrukTeraz spójrzmy na to, co robią USA. Drukują ostatnio masowo walutę, uruchomiły nawet coś na kształt swojego programu 1000+ i 500+. Mało tego, stopy proc. znajdują się już najniżej w historii, co z pewnością dodatkowo będzie napędzało ciągotki władz do zadłużania kraju. Amerykanie w obawie przed brakiem pracy masowo rejestrują się jako bezrobotni. Podobne zjawiska widać już teraz lub dopiero zobaczymy w innych częściach świata.

Chyba nie trudno domyślić się, jak to wszystko się skończy. Wcześniej czy później uderzy w nas wszystkich inflacja. Może nawet tak wysoka, jakiej nie było od blisko stu lat. Politycy doszli bowiem chyba do wniosku, że zadrukują kryzys. I po sprawie!

Niestety tak nie będzie. Zapewne napędzi to jeszcze większe problemy, a może nawet wojnę. Tak, nie chcemy straszyć, ale USA mogą pozwolić sobie na takie szaleństwo jedynie temu, że mają w ręku petrodolara. Bez niego – np. w przypadku, gdyby państwa na Bliskim Wschodzie widząc osłabienie Wujka Sama, mocniej przytuliły się do chińskiego smoka – mogą zacząć odczuwać mocne problemy gospodarcze, a w konsekwencji i w wyniku desperacji wywołać wojnę…

Niezrozumienie istoty problemy

Do tego dochodzi jeszcze jeden element. Politycy dziś zachowują się jakby nie rozumieli istoty problemu. Dziś powinni patrzeć już o parę kroków w przód i wykorzystywać kryzys do pobudzania gospodarki, tak jak zrobiłyby to wolnorynkowiec: deregulować różne branże i starać się pobudzić ludzi do pracy i zatrudniania innych. Rekordowe drukowanie pieniędzy przypomina dziś łatanie dziury w Titanicu gumą do żucia.

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności