za
libra diem

Diem zagrozi bankom i politykom?

Binance Launchpool

[vc_row][vc_column][vc_column_text]Możliwe, że już wkrótce na rynku pojawi się Diem – nowa wersja Libry Facebooka. Co to oznacza dla bankierów i polityków? I czy ten projekt okaże się dla tych grup większym zagrożeniem niż Bitcoin?

Władza nad pieniądzem

Na początku zadajmy sobie jedno zasadnicze pytanie: dlaczego politycy nie chcą oddawać władzy nad pieniądzem innym grupom czy podmiotom? Zauważcie, że zdecydowana większość usług, jakie mamy na prywatnym rynku, ma odbicie w przestrzeni państwowej i nikogo to nie dziwi. Służba zdrowia: możesz leczyć się na koszt ZUS-u, ale możesz też prywatnie. Policja ma zadbać o twoje bezpieczeństwo, ale masz też inny wybór – zatrudnienie osobistych ochroniarzy. Dostęp do informacji? Cóż, możesz korzystać z usług telewizji publicznej, ale jeśli wolisz, masz możliwość przełączenia się na jakąś prywatną stację.

Z pieniędzmi jest inaczej. I to od wieków, a wręcz zarania ludzkości. Dziś zakłada się, że pieniądz wymyślono na terenie Azji Mniejszej. Historycy do teraz spierają się, czy ten od razu był emitowany przez lokalnego władcę, czy funkcjonowały wtedy prywatne mennice. Cóż, bez wehikułu czasu nie rozstrzygniemy tej kwestii. Jedno jest pewne. Nawet jeżeli początkowo monety były bite przez prywatnych emitentów, ci szybko stracili prawa do tego procesu. Starożytni władcy odkryli, że posiadanie kontroli nad środkiem płatniczym jest zbyt opłacalne, by ktoś inny poza nimi mógł się tym zajmować.

Efekt był taki, że od wieków na naszych oczach politycy psują waluty. Tak, inflacja to nic nowego! Zmagało się z nią Cesarstwo Rzymskie i próbowało walczyć podobnymi metodami, jakimi wieki później bliżsi nam politycy: starano się odgórnie regulować ceny produktów i usług. Efekt? Prosty do wyobrażenia: zniszczenie rynków poprzez braki towarów i tworzenie się procesu sprzedaży „spod lady”.

blockchain a historia

Ten problem nie zrażał książąt czy królów. Średniowieczni władcy z uporem maniaka psuli monety, z coraz to mniejszej ilości kruszcu bijąc większe ilości pieniędzy. Ich poddani bronili się próbując emitować swoje waluty (tak, Satoshi Nakamoto nie był aż tak oryginalny, jak myślicie!). Efekt? Takich śmiałków karano śmiercią lub torturami. Co ciekawe, nie pomagało. Nadal poddani albo nie chcieli przyjmować gorszej jakości „królewskich” monet, albo wprowadzali swoje waluty.

Dlaczego władcy prowadzili taką politykę? To proste. Dla nich był to czysty zysk. Płacili np. swoim wojownikom teoretycznie taką samą liczbę denarów, ale tak naprawdę tracili mniej kruszcu, bowiem do produkcji waluty używano coraz więcej bezwartościowych metali.

To samo robią współcześni politycy. Tyle że dziś proces ten nazywa się ładnie rolowaniem długu i dodano do tego teorię ekonomiczną.

… I nagle Diem wchodzi cały na biało

Przypomnijmy, że pierwsze informacje o walucie Facebooka pojawiły się w połowie 2020 r. News o tym, że na rynku ma pojawić się coś takiego jak Libra (dzisiejszy Diem), doprowadził polityków do białej gorączki. Patrząc z boku nie stało się nic złego – ot, firma technologiczna emituje swoją cyfrową walutę. Tyle że tą firmą był Facebook – globalna sieć zrzeszająca miliardy użytkowników. Jeśli ci zaczną handlować za pomocą tej nowej e-monety spadnie popyt na waluty fiat państw.

W efekcie Mark Zuckerberg był przesłuchiwany w Kongresie. Powód? Oficjalnie troska o obywateli. W końcu mowa o tym strasznym Facebooku, którego mechanizmy wykorzystano w kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa! Kongresmeni zarzekali się, że chodzi tylko o prywatność obywateli.

Doszło nawet do tego, że CEO Facebooka stwierdził, że los Libry nie jest pewny i ta może nie powstać.

Minęły jednak miesiące i temat powrócił wraz z nowym kryzysem gospodarczym. Libra ma jednak powstać (co prawda pod nazwą Diem) i pojawić się na rynku w 2021 r. Ma być stablecoinem początkowo opartym na dolarze. Możliwe, że to jednak dopiero początek, a projekt będzie rozbudowywany, a jego koszyk walutowy napęcznieje od euro, juana czy innych walut fiat.

Dlaczego to jednak takie ważne? I z jakiego powodu Facebook chyba czekał do kryzysu, by wystartować z Diemem?

Nowa dolaryzacja

Znacie pojęcie dolaryzacji. Ta zachodzi w tych krajach, gdzie lokalna waluta jest zniszczona przez hiperinflację. W Wenezueli konsumenci wolą amerykańską jednostkę płatniczą niż ich boliwary w kolejnych odsłonach. Coraz częściej sięgają też po Bitcoiny.

Przyjrzymy się teraz temu, co robią banki centralne. Starają się zadrukować kryzys. Wydrukowały już tak potężne zasoby gotówki, że nawet Plan Marshalla wydaje się przy tym procesie zabawą dzieci w piaskownicy. Mało tego, wspomniany plan odbudowy gospodarki po II wojnie światowej wspierał stronę podażową, zaś obecny dodruk popytową, co dodatkowo pokazuje, jaka tragedia może nas czekać.

Dodajmy, że dziś inflacja rośnie, ale nie jest nadal bardzo wysoka. Powód? Lockdowny i kryzys – innymi słowy konsumenci nie wydają tak dużo jak np. rok temu, bowiem boją się o swoją pracę i ogólnie przyszłość. Gdy jednak sytuacja się unormuje np. gdy pandemia COVID-19 wygaśnie, a ludzie uznają, że najgorsze za nami, powrócą tłumnie do sklepów. Obrót dodrukowanymi dolarami powróci na poziomy, jakie widzieliśmy jeszcze rok czy dwa lata temu. Co wtedy? Mamy wydrukowane ogromne ilości pieniądza i gospodarkę po lockdownach, co może odbić się na mniejszej ilości towarów na rynku. Efektem może być wysoka, a nawet bardzo wysoka inflacja. Czy wtedy konsumenci widząc, jak ich oszczędności topnieją, nie zaczną uciekać w kryptowaluty i właśnie Diem Facebooka?

Do tego Diem nie będzie musiał przejść tak długiego procesu adopcji, jaki widzieliśmy na rynku Bitcoina. Pewnego pięknego dla Marka Zuckerberga dnia ponad 2 mld użytkowników Facebooka na całym globie otrzyma powiadomienie, że mogą już płacić w walucie portalu. Nie trudno wyobrazić sobie, co będzie dalej. W skali paru lat Diem może stać się globalną walutą, a jego głównym rywalem będzie cyfrowy juan (no i może Bitcoin).

Co na to politycy? Na pewno nie poddadzą się bez walki! Problem tkwi w tym, że chyba przespali pewien etap. Tylko Chiny zdążą wyemitować cyfrowego juana w miarę szybko. Na e-euro poczekamy może nawet 5 lat, a cyfrowy dolar… Cóż, w USA nawet nikt na poważnie nie analizuje tego rozwiązania.

Możliwe, że właśnie wkraczamy w etap prywatyzacji rynku walutowego. Problemem dla jednostki będzie jednak to, że emitentem staną się korporacje, które zastąpią banki centralne. Każda akcja oznacza też reakcję. Istnieje więc też szansa dla kryptowalut. Możliwe, że użytkownicy Facebooka zachęceni wygodą korzystania z Diema zaczną chętniej sięgać po niezależne cyfrowe waluty, takie jak Bitcoin.

Reasumując. Stoimy chyba u progu nowej epoki. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy będzie to wizja bliższa wyobraźni Satoshi’ego Nakamoto czy twórców „Cyberpunk 2077”?[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

Bitcoina i inne kryptowaluty kupisz w prosty i bezpieczny sposób na giełdzie zondacrypto.

Tagi
Autor

Na rynku kryptowalut od 2013 r. Współorganizowałem pierwsze w Polsce konsultacje społeczne w Sejmie dotyczące technologii blockchain, a także Polski Kongres Bitcoin, w ramach którego wystąpił Andreas Antonopoulos. Współpracowałem z posłami na Sejm RP, w celu przygotowania interpelacji na temat takich kwestii jak: kryptowaluty, CBDC czy technologia blockchain. Interesuje się historią, ekonomią, polityką i oczywiście technologią blockchain.

Newsletter Bitcoin.pl

Więcej niż bitcoin i kryptowaluty. Najważniejsze newsy i insiderskie informacje prosto na Twój email.

Dbamy o ochronę Twoich danych. Przeczytaj naszą Politykę Prywatności